"Złe serce" Leisa Rayven, Tyt. oryg. Wicked Heart, Wyd. Otwarte, Str. 352
"Miłość to kawał drania. Ma w nosie nasze plany. Nigdy nie przychodzi w wygodnym momencie. Zjawia się nieproszona i każe ci czuć, czy ci się to podoba czy nie. I nawet kiedy wiesz, że powinnaś przestać kogoś kochać, dalej cię trzyma."
Jest coś takiego w książkach Leisy Rayven, co nie pozwala przechodzić obok nich obojętnie. Seria Starcrossed, chociaż nie pozbawiona wad, wciąż kusi mnie obietnicą dobrej historii i skłania do sięgania po kolejne tomy. Tym razem "Złe serce" to finał, ale jakby z zupełnie innej perspektywy. Dlaczego? Ponieważ, jak to się już zdarzało, opowiada o nowych bohaterach.
Podzielona na trzy części seria dopiero w finalnym tomie zrezygnowała z ról Cassie i Ethana, których losy już przecież poznaliśmy. Na pierwszy plan wkroczyła siostra chłopaka - Elissa i zapoczątkowała nową historię. Dzięki temu znajomość dwóch pierwszych części nie jest konieczna do cieszenia się lekturą, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że "Złe serce" to najlepszy tom w całej serii. Może odpowiada za tym świeża historia, może bohaterowie, albo - co widać na pierwszy rzut oka - podciągnięcie się autorki we wszystkich niedoskonałościach, które raziły w przypadku opowieści o wcześniejszych bohaterach.
Nie jest to jednak powieść w pełni idealna. Po raz kolejny Leisa Rayven postawiła na pikantność scen, rzuciła swoich bohaterów w wir bardzo emocjonalnej rozgrywki, w której to uczucia odgrywają pierwsze skrzypce. Przysłania to trochę całościowy obraz, bo historia sama w sobie jest niezwykle sympatyczna, zabawna i pełna wciągającej akcji. W takiej roli widziałabym bardziej wyszukane momenty scen zbliżenia między bohaterami, w których subtelność miałaby prawo głosu a nie po części zwierzęce instynkty do których tak mocno ciągnie autorkę. Jednak nie umniejsza to historii tak mocno, jak w przypadku historii Cassie i Ethana. Odchodząc od nieroztropnej i lekkomyślnej bohaterki autorka wykreowała Elissę w sposób całkowicie różny od wcześniejszej pierwszoplanowej postaci i to dodało wydarzeniom barw - powieść nie zmieniła się w tani romans bez znaczenia a nabrała kształtów i obroniła w momentach, gdy chciałoby się uniknąć niektórych niepotrzebnych opisów. Tym samym zyskała idealnie miano książki dla kobiet.
Podobnie jest z nowym bohaterem męskim. Liam Quinn – rozchwytywany hollywoodzki gwiazdor dużego ekranu staje naprzeciw Elissy, organizatorki przedstawień teatralnych, która uważa aktorów za zło wcielone. Dziewczyna unika wszelkich możliwych konfrontacji z chłopakiem, który ma odmienne zdanie co do wzajemnej relacji i przywołuje na twarzy czytelnika szczery uśmiech. To chłopak z kategorii tych, od których rozum podszeptuje trzymać się jak najdalej a serce mów: to właśnie ten jedyny! I chociaż Elissa próbuje, to serce zawsze wygrywa z rozumiem. Nic dziwnego, bo ich wzajemna i bardzo burzliwa relacja odgrywa się w najbardziej dramatycznym miejsc: na scenach Nowego Jorku oraz Broadway'u, czyli idealnej scenerii dla wszystkich dramatów.
Pierwszoosobowa narracja, lekkość stylu i płomienność historii sprawiają, że "Złe serce" czyta się jednym tchem. To znacznie lepsza wersja poprzedniej love story od autorki i moim zdaniem - bardziej dopracowana. Słodko-gorzkie perypetie głównych bohaterów na przemian wywołują w czytelniku niedowierzanie oraz szczery uśmiech, gdy do głosu dopuszczany jest lekki humor Leisy Rayven. A jeśli tęsknicie za Cassie i Ethanem - nic straconego, ponieważ autorka zadbała o to, by wszystkie wątki domknąć ostatecznie i epizodycznie wprowadzić na scenę tych, którym wcześniej również kibicowało się w drodze ku szczęściu. To przyjemna propozycja z gatunku New Adult, która idealnie sprawdzi się jako lektura w duecie z kubkiem gorącej herbaty.
Skoro czyta się jednym tchem to może przeczytam.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :)
UsuńUwielbiam takie płomienne historie! To coś dla mnie :) piękna recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Dziękuję! Mam nadzieję, że uda Ci się szybko przeczytać :)
UsuńHmm, chyba muszę powiedzieć, że jak trafię na ten cykl to go przeczytam, ale jak nie to nie będę płakać, bo to takie romantyczne, miłosne NA już troszkę mnie nudzi. Chociaż przyznaję, że dobrze wiedzieć, że autorka w ostatnim tomie cyklu podniosła swoje umiejętności i czegoś przez te poprzednie tomy się nauczyła, miło to się czyta. ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że i ja czuję pewien przesyt tych historii. Ale ta zasługuje na przeczytanie, więc polecam :)
UsuńMam w planach tę serię. Autorki jeszcze nie znam, dlatego jeszcze bardziej mnie kusi. ;)
OdpowiedzUsuńWarto poznać jak najszybciej! :)
Usuńchyba muszę wygospodarować czas na całą serię.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńTa książka jest ciągle przede mną, ale ostatnio trafiam na tyle ciekawych tytułów do przeczytania, że jeden za drugim lecą na listę! :D
OdpowiedzUsuńZnam ten ból :( Mam nadzieję, że mimo wszystko uda Ci się powyższą serię szybko przeczytać :)
UsuńNie miałam okazji czytać całej serii jeszcze, ale na pewno mam ją w planach :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Bardzo się cieszę :)
UsuńPoczątkowo miałam w planach przeczytać 'Złe serce', ale już gdzieś mi się ta ochotą ulotniła. 'Zły Romeo' mi się podobał, ale chyba na nim zakończę swoją przygodę. :)
OdpowiedzUsuńNiesłusznie! Z tomu na tom robi się co raz lepiej, spróbuj :)
UsuńMyślę, że seria mogłaby mi się spodobać ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo polecam :)
UsuńJuż od jakiegoś czasu seria czeka w mojej biblioteczce. Muszę ją wreszcie przeczytać.:)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu czekałam na wydanie całej tej serii (nie wiedziałam, że ostatni tom opowiada o innej parze) i bardzo chciałam ją przeczytać. I tak jak na początku pojawiały się same zachwyty nad tą serią, tak z czasem zaczęłam trafiać na te raczej negatywne i moja chęć do czytania osłabła :( Dalej mam ją w planach "na kiedyś" i po cichu liczę na to, że mnie się spodoba, ale myślę, że niestety w najbliższym czasie jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ten tytuł przypadłby mi do gustu!
OdpowiedzUsuń