"Bratobójca" Jay Kristoff, Tyt. oryg. Kinslayer, Wyd. Uroboros, Str. 608
"Między, pod i poza wszystkim innym, czym mogę być, przede wszystkim jestem twój. Nigdy cię nie opuszczę, nigdy cię nie porzucę. Możesz na mnie polegać, tak jak polegasz na słońcu, że wzejdzie, czy na księżycu, że zniknie o poranku. Ty bowiem jesteś moim sercem."
Rozpoczynam nową serię, zachwycam się pierwszym tomem i myślę sobie: oby w kontynuacji było tylko lepiej! Następnie sięgam po część drugą i czuję, jakby autor czytał mi w myślach spełniając wszystkie moje oczekiwania. Jay Kristoff przeszedł samego siebie i stworzył kontynuację, wartej każdego przeczytanego słowa.
O ile w pierwszej części od razu zostałam rzucona w sam środek akcji, o tyle wstęp był stosunkowo powolny i bogaty w szczegóły. Potrzebowałam chwili by odnaleźć się w rozgrywanych wydarzeniach i nowej kulturze. Kontynuacja nie wymagała już ode mnie podobnych starań, ponieważ monotonia wstępu tutaj nie istnieje: akcja od razu wskakuje na najwyższe obroty, by przyspieszać bicie serca czytelnika i zmuszać go do intensywnego myślenia: co tym razem przytrafi się głównej bohaterce? Czy z opresji wyjdzie obronną ręką? Nigdy nic nie wiadomo w przypadku autorka, który - jak już się przekonałam - lubi nieoczekiwane zwroty akcji i nie bawi się w słodkie historie, stawiając przede wszystkim na realizm.
Seria utrzymana w azjatyckim klimacie japońskiej kultury zapewnia powiew świeżości. Odwołania do mitologii dodają uroku a bohaterowie walczą na śmierć i życie. Chociaż wydawało się, że szogun Shima w końcu został pokonany, ten wciąż walczy resztkami sił. W powietrzu wisi obietnica bratobójczej wojny a rebelianci zrobią wszystko, by pozbyć się trującego lotosu. Jednak Gildia ma inne plany. Gdzie w tym wszystkim jest nieprzeciętna wola walki Yukiko, jednej z najciekawszych kobiecych bohaterek serii fantasy? Pogrążona w rozpaczy nie potrafi otrząsnąć się po stracie, ani tym bardziej poradzić ze sprzecznym uczuciami kłębiącymi się w jej głowie. Wraz z Burru wyrusza w podróż, która nieoczekiwanie ich zaskoczy.
W kontynuacji akcja wskakuje na wyższy poziom. Zwiększa się ilość wątków pobocznych, bohaterowie dojrzewają, tempo wydarzeń skacze do przodu a sama historia jest tak wciągająca, że trudno się od niej oderwać. Dawka magii w połączeniu z dużą ilością wszechobecnych intryg oraz pojedynków, sprawia, że klimat japońskiego steampunku jest tutaj niepodważalny. Jednak to co cieszy najbardziej to świadomość autora. Jay Kristoff plastycznym stylem prowadził mnie przez podróż pełną krwawych starć i brutalnych pojedynków, nie ukrywał prawdy i nie zatajał szczegółów - zbudował nieograniczony świat, w którym jeszcze wiele jest do odkrycia bazując na ludzkich emocjach. Moc przyjaźni, rodzinnych więzi czy siłą miłości to istotne to dla całej historii, która bez wszystkich tych skrajnych uczuć nie byłaby sobą.
"Bratobójca" to oryginalna kontynuacja orientalnego cyklu fantasy, w którym starcia nie mają końca a bohaterowie mogą się jedynie domyślać co ich czeka. Jestem zachwycona drogą, którą obrał autor i już nie mogę się doczekać finału. Choć jestem pewna, że będę tęsknić za bohaterami. Mimo wielkiej siły i odwagi drzemiącej w głównej bohaterce, Yukiko jest też człowiekiem który marzy i potrzebuje miłości. Jej relacja, chociaż drugoplanowa z Kinem nie jeden raz potrafiła przyspieszyć bicie mojego serca. Może to za sprawą pomysłowego prowadzenia akcji przez autora, a może przez fakt, że niesamowicie zżyłam się z bohaterami. Jedno jest pewne - niezależnie co autor zaserwuje nam w finale, emocji nie zabraknie.
Nie muszę chyba mówić, że to nie moja bajka. 😊
OdpowiedzUsuńA może jednak dasz się namówić? ;)
UsuńDobrze, że kontynuacja jest udana
OdpowiedzUsuńŚwietnie jest gdy Autor spełnia oczekiwania czytelnicze :)
OdpowiedzUsuńO tak, aż miło sięga się po następne tomy :)
UsuńAleż narobiłaś mi ochoty na drugą część!! To mój must-read!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań
Koniecznie przeczytaj!! Jest dwa razy lepsza niż pierwszy tom (który był świetny) ;D
Usuń