"Dzień zero" David Baldacci, Tyt. oryg. Zero Day, Wyd. Dolnośląskie, Str. 448
"Jesteśmy tylko ludźmi, a co za tym idzie, nikt nie jest doskonały."
Pościg za nieuchwytnym, morderca czający się w ciemnościach. Czy uda się schwytać zbrodniarza, zanim ten dopuści się kolejnej zbrodni?
Moje pierwsze spotkanie z Davidem Baldaccim miało miejsce przy serii z Amosem Deckerem. Wówczas ten bohater o nadnaturalnych zdolnościach zabrał mnie w wir wielkiej i niebezpiecznej kryminalnej przygody, która ogromnie przypadła mi do gustu. Była to seria nietuzinkowa, ponieważ inna niż wszystkie. Dlatego postanowiłam zaryzykować i zobaczyć jak autor odnajdzie się na polu kryminału w bardziej przyziemnym stylu. Sięgnęłam po "Dzień zero", pierwszy tom serii z Johnem Pullerem - i nie żałuję!
Z książkami Baldacciego jest tak, że albo się je lubi, albo trzyma się od nich z daleka. To autor, który lubi spektakularne zwroty akcji, mocne wybuchy, dramatyzm i czasami przerysowuje niektóre sceny. Dla mnie nie jest to wadą, jestem za jego twórczością i żadna z czytanych książek mnie nie zawiodła. Musicie jednak przygotować się na kryminał, który przykłada większą uwagę do wydarzeń i pędu akcji niż wiarygodności. Nie zrozumcie mnie źle - wydarzenia w tej książce są świadome i czyta się wszystko od deski do deski z zapartym tchem, jednak czytelnik który lubi doszukiwać się błędów w detalach będzie miał problem ze światem kreowanym przez Baldacciego.
Trochę o momentach nieprzychylnych, teraz czas na zalety, których w moim odczuciu jest tu zdecydowanie więcej. Autor buduje napięcie od którego trudno się oderwać, zaskakuje na każdym kroku, buduje portret nieuchwytnego mordercy, który czai się w ukryciu i przez cały czas gotowy jest zagrozić kolejnym ofiarom. Z przejęciem przerzucałam każdą kolejną stronę, zastanawiałam się do jakiego finału doprowadzą mnie wydarzenia i nie mogłam nadziwić się jak zręcznie manewrowano tu faktami, by w końcowym rezultacie obalić wcześniej snutą teorię. Ten typ kryminału przypomina dreszczowiec naszpikowany sporą dawką emocji, które towarzyszą czytelnikowi do ostatniej strony.
Wszystko zaczyna się od brutalnej zbrodni której wyjaśnienia podejmuje się John Puller. To on będzie agentem łączącym kolejne tomy i to jego problemy życiowe oraz zawodowe będziemy śledzić przez cały czas. To sympatyczny bohater z prywatnym bagażem trudnych doświadczeń,które dodają mu wiarygodności i zbliżają do czytelnika. Chociaż nie jestem fanką poznawania prywatnych losów osób prowadzących śledztwo to życie Johna okazało się naprawdę nietypowe. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach autor zdradzi coś więcej jeśli chodzi o jego losy.
"Dzień zero" to kryminalna sensacja na popołudnie po ciężkim dniu. Zaciekawi, pobudzi do myślenia, ale jednocześnie pozwoli zrelaksować się przy lekturze. To dobry wstęp do serii, kolejna udana lektura spod pióra Davida Baldacciego. Jeśli lubicie kryminały mniej dramatyczne, ale za to pełne emocji i angażujące czytelnika uczuciowo - oto lektura dla Was. Osobiście staję po stronie fanów autora i nie odpuszczę kolejnych tomów serii.
Od czasu do czasu sięgam po sensację, więc chętnie zajrzę do tej książki w odpowiedniej chwili.
OdpowiedzUsuńcoś dla mojego męża :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.pl
Jestem ciekawa czy pokochałabym autora czy znienawidziła :D Ale to moje klimaty, więc może kiedyś odpowiem sobie na to pytanie ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka idealnie wpisująca się w mój gust czytelniczy, wiec będę miała tę serię na uwadze.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Zdecydowanie wolę emocje, aniżeli dramaty w tego typu książkach. Tak jest o wiele bardziej wiarygodnie.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że sięgnę po tę książkę, gdy będę miała ochotę na kryminał .[kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuń