"Instytut" Stephen King, Tyt. oryg. The Institute, Wyd. Albatros, Str. 672
"Wiesz, Jamieson, wydaje nam się, że żyjemy, ale to nasze życie wcale nie jest prawdziwe. To tylko gra cieni i bardzo się ucieszę, jak wreszcie zgaśnie światło. W ciemności wszystkie cienie znikają."
Tajemnicze miejsce, zaginione dzieci i jeden policjant, który nie spodziewa się co go czeka. Oto przepis na wielki, wielki sukces.
Stephen King okrzyknięty mistrzem grozy w pełni zasługuje na swój tytuł. Chociaż moim zdaniem niewiele jego książek straszy tak jak porządny horror to nie mogę odebrać mu wielkiej wyobraźni i jeszcze większego talentu. Fantastyka połączona z siłami nadprzyrodzonymi w jego wykonaniu ma wielką moc i nie zaprzeczam, że wszystkie jego książki są potwornie wciągające. Jestem jednak największą fanką jego wcześniejszych książek, tych pisanych na początku kariery. Dlatego podeszłam do "Instytutu" sceptycznie a okazało się, że to stary, dobry King w swoim najlepszym wydaniu.
Głęboko w lasach stanu Maine swoją lokalizację znalazł państwowy obiekt. To tam trafiają wszystkie uprowadzone i porwane dzieci. Ich zniknięcia zarejestrowanie na terenie całych Stanów Zjednoczonych, ale nikt nie potrafił odnaleźć zaginionych. Tutaj natomiast trafiły pod opiekę naukowców badających ich nadprzyrodzone zdolności szczególnie skupiając się na telepatii i telekinezie. Nie bez powodu bowiem Instytut ma plan jak wykorzystać dzieci. Nie podejrzewa jednak, że super mądry rekrut, 12-letni Luke Ellis już niedługo postanowi przełamać granice i wraz z nowymi przyjaciółmi uwolnić się spod jarzma padań oraz kłamstw.
Fantastyczna historia. Zaskakująca, pomysłowa, niesamowicie dobrze napisana. King po wielu latach praktyki powraca z siłą przebicia i trafi do każdego - niezależnie od upodobań gatunkowych. To dojrzała, intrygująco oraz niebanalnie poprowadzona historia w której wszystko jest możliwe. Nie ma znaczenia, że jednym z głównych bohaterów jest nastolatek, ponieważ i tak czujemy się przy nim mali i niewiele znaczący (a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie). Nie ma znaczenia, że historia skupia się na nadnaturalnych mocach, bo stąpa mocno po ziemi i sięga po wszystkie istotne wartości od zachwianego poczucia bezpieczeństwa przez samotność aż do potrzeby wolności.
Kilka wątków, początkowo niewiele zależnych od siebie prowadzi nas przez fabułę, by z czasem połączyć się w kompletną całość. Z jednej strony mamy życie w Instytucie, przekłamane hasłami i sloganami, które niewiele wspólnego mają z rzeczywistością. Mają przekonać dzieci o słuszności idei, ale one i tak marzą jedynie o ucieczce. Natomiast poza murami obiektu w małym miasteczku, w Południowej Karolinie były policjant podejmuje się pracy u lokalnego szeryfa. Nie spodziewa się, że to on zostanie zaangażowany w całą sprawę związaną z Instytutem a jego życie nieodwracalnie się zmieni. King fantastycznie przeplata wątki, buduje atmosferę niepewności i zbliża nas ku finałowi, który zaskoczy wszystkich.
Powtórzę po raz kolejny, bo warto nieść tą informację w świat - stary dobry King powrócił! "Instytut" przypomina za co tak uwielbiam prozę tego autora i przyznaję, że nagromadzone emocje nie opuściły mnie nawet po skończonej lekturze. Doskonale bawiłam się w wykreowanym przez niego świecie oraz z zapartym tchem śledziłam kolejne wydarzenia, bo wręcz nie mogłam się doczekać przerzucania kolejnych stron.Mnogość sylwetek różnych bohaterów oraz historia, która w pełni wykorzystała swój potencjał to zdecydowanie przepis na wielki sukces.
Ile się ostatnio naczytałam recenzji, z których większość (w tym Twoja) mnie bardzo kusi do sięgnięcia po "Instytut"... Chętnie wrócę po latach do twórczości pana Kinga, zwłaszcza, że tu podobno bardzo nie straszy ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak dobrze oceniasz tę książkę. Czeka już na mojej półce.
OdpowiedzUsuńBankowo będzie u mnie :)
OdpowiedzUsuńJakoś średnio podchodzi mi twórczość Kinga.
OdpowiedzUsuńTej książki nie czytałam, ale nie mam jej w planach, gdyż po dłużących się opisach w poprzednich powieściach Kinga mam trochę dość jego twórczości.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedną książkę Kinga, mianowicie "Buick 8", która okazała się przerażająco nudna i wręcz beznadziejna... Niemniej na pewno dam jeszcze szansę temu autorowi, ale raczej nie zdecyduję się na "Instytut".
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze niczego tego autora, więc chyba czas to zmienić. 😊
OdpowiedzUsuńWłaśnie rozpoczęłam lekturę :)
OdpowiedzUsuńA King ciągle przede mną, choć bardzo mnie to zadziwia... wszędzie go pełno :)
OdpowiedzUsuńWieki nie czytałam Kinga...może czas powrócić do jego książek :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że jestem ostatnio do tyłu z nowymi książkami Kinga.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Dawno już nie czytałam nic Kinga. Jakoś po kilku rozczarowaniach postanowiłam go sobie odpuścić. [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuń