środa, 1 stycznia 2020

"Profesor Feelgood" Leisa Rayven

"Profesor Feelgood" Leisa Rayven, Tyt. oryg. Professor Feelgood, Wyd. Niezwykłe, Str. 360

"Nie jest ważne, czy kogoś kochasz, czy nie. Ważne jest, czy druga osoba odwzajemnia to uczucie. Jeśli nie, możesz jedynie spakować serce i ruszyć dalej."

Kiedy miłość miesza ci w głowie możesz być pewny jednego - nic już nigdy nie będzie takie samo. Czy masz zatem odwagę stawić czoła wyzwaniu?

Leisa Rayven powraca a wraz z nią kontynuacja cyklu Masters of Love. Drugi tom, nowi i starzy bohaterowie spotykający się w jednej fabule oraz potężna dawka emocji, w tym dobrej zabawy i świeżego humoru sprawia, że po raz kolejny romantyczne dusze śmiało mogą rozglądać się za książką autorki. Czy i tym razem zaskakuje? To na pewno, ponieważ zdążyłam się już przekonać, że Leisa Rayven lubi ryzykować i bawić się fabułą co w jej przypadku wychodzi na dobre. 

Wszystko jak zwykle zaczyna się od pretekstu. Asha chciała napisać dobry materiał, żeby wzbudzić uwagę czytelników a internetowy profil Profesora Feelgood wydawał się idealnym tematem do podjęcia. W dodatku wydaje się, że to nie tylko piękny mężczyzna, ale i ktoś kto doskonale wie czym jest miłość: pisze wspaniałe wiersze o jej utracie czym chwyta kobietę za serce. Jednak szybko okazuje się, że Asha popełniła błąd podpisując umowę. Ten kto miał być idealną wersją romantyka okazał się aroganckim i bezczelnym egoistą, który wciąż doprowadzał dziewczynę na skraj rozpaczy. Nie ma więc mowy o tym, by pierwsze zauroczenie zmieniło się w głębsze uczucie. Prawda?

Lekko, zabawnie, z dystansem oraz humorem. Właśnie za to lubię twórczość autorki. Jej pierwsza seria Starcrossed miała coś w sobie i przypadła mi do gustu, jednak patrząc z dystansu na twórczość Rayven muszę przyznać, że to jej nowa odsłona bardziej mi pasuje. Tutaj miłość występuje w roli głównego bohatera otoczonego znanymi schematami: od nienawiści do uczucia, od słownych przepychanek po zawroty głowy. A jednak wszystko ma jakiś smak, miło się to czyta, z przyjemnością zagłębia w kolejne losy bohaterów, ponieważ trudno oprzeć się ich charyzmie oraz pewności swoich racji.

Asha to zabawna i bystra dziewczyna, którą z miejsca polubiłam. Swoją postawą reprezentuje szerokie grono dziewczyn, które w internecie poszukują wzorca miłości i niestety zdarza się tak, że rzeczywistość nie wydaje się już taka kolorowa. Ten ponadczasowy temat idealnie łączy się z plastycznym stylem autorki, z zabawnymi dialogami, słownymi przepychankami oraz zaskakującym połączeniem przeszłości tej dwójki. Tym sposobem wraz z biegiem fabuły otrzymujemy coś więcej niż zwykłą powieść z pierwszoplanowym wątkiem miłosnym. Pojawia się przeszłość, dobra i zła, dawno zapomniane emocje oraz nowe spojrzenie na relację głównych bohaterów.

Czy podobała mi się ta powieść? Bardzo! Mimo kilku znanych schematów, mimo dość przewidywalnego przebiegu wydarzeń trudno było mi oderwać się od lektury i z przyjemnością śledziłam kolejne strony zaskakującej relacji Ashy i jej Profesora Feelgood. Mów się, że w dobrym towarzystwie czas leci zbyt szybko co potwierdza "Profesor Feelgood" będący lekturą wciągająca, ale zdecydowanie zbyt krótką. Polecam ją wszystkim romantyczkom oraz tym, którzy poszukując historii o miłości z konkretnym przesłaniem.

5 komentarzy:

  1. Mnie schematy nie przeszkadzają. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie schematy nie przeszkadzają, więc może kiedyś przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze przede mną pierwsza część tej serii. Coraz więcej słyszę o tej książce więc z chęcią się skuszę :)
    Pozdrawiam :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak przeczytam tom pierwszy pomyśle o drugim :) Wszystkiego dobrego w 2020 roku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkę ma w planach :) Ciekawa recenzja :)

    OdpowiedzUsuń