"Małe kobietki" Louisa May Alcott, Tyt. oryg. Little Women, Wyd. MG, Str. 350
Ustalcie sobie stałe godziny pracy i zabawy, sprawcie by każdy dzień był zarazem użyteczny i przyjemny i udowodnijcie, że rozumiecie wartość czasu poprzez dobre wykorzystanie go. A wtedy młodość będzie cudowna, starość przyniesie niewiele żalu, a życie mimo biedy okaże się pięknym sukcesem.
Wznowienie wspaniałej, klasycznej powieści Louisy May Alcott doczekało się pięknego, wzbogaconego o ilustrację wydania!
Poznajcie cztery panny March: Meg, Jo, Beth i Amy. Mieszkają w posiadłości Orchard Hous, która należy do ich rodziny od pokoleń. Niestety chociaż wszystko na to wskazuje, rodzina nie należy do najbogatszych, a patrząc prawdzie prosto w oczy - ich ostatnim członkiem rodziny jest niezmienna bieda. Walcząc z brakiem pieniędzy i tęsknotą za ojcem, który jako kapelan bierze udział w wojnie secesyjnej, dziewczyny nie poddają się rutynie i starają sobie urozmaicić wolny czas na wszystkie możliwe sposoby. Ich chęć życia i entuzjazm nie pozostają niezauważone. Czy uda im się zarazić żywiołowością innych?
Meg, Jo, Beth i Amy to bohaterki, o jakich chce się czytać zawsze i wszędzie. Chociaż połączone siostrzanymi więzami krwi skrajnie się od siebie różnią, nadając książce przyjemnego urozmaicenia. Autorka w bardzo ciekawy sposób zaznaczyła każdą postać z osobna i całkowicie się jej oddała, przywołując do swojej książki bohaterów przemyślanych i w żaden sposób nie przerysowanych. Nawet towarzyszący pannom March Laurie, samotny chłopiec z sąsiedniego domu miał w sobie jakiś urok. Lekki, ale dobitny styl autorki sprawił, że bohaterowie zajaśnieli typowym, charyzmatycznym blaskiem. Co rusz postacie wzbudzały we mnie śmiech, zainteresowanie, czy nawet złość, kiedy swoim uporem stawiały na swoim. Nie mogłam się oderwać od lektury, ciekawa tego, jakie przygody czekają rezolutne dziewczyny na następnych stronach.
Poznajcie cztery panny March: Meg, Jo, Beth i Amy. Mieszkają w posiadłości Orchard Hous, która należy do ich rodziny od pokoleń. Niestety chociaż wszystko na to wskazuje, rodzina nie należy do najbogatszych, a patrząc prawdzie prosto w oczy - ich ostatnim członkiem rodziny jest niezmienna bieda. Walcząc z brakiem pieniędzy i tęsknotą za ojcem, który jako kapelan bierze udział w wojnie secesyjnej, dziewczyny nie poddają się rutynie i starają sobie urozmaicić wolny czas na wszystkie możliwe sposoby. Ich chęć życia i entuzjazm nie pozostają niezauważone. Czy uda im się zarazić żywiołowością innych?
Meg, Jo, Beth i Amy to bohaterki, o jakich chce się czytać zawsze i wszędzie. Chociaż połączone siostrzanymi więzami krwi skrajnie się od siebie różnią, nadając książce przyjemnego urozmaicenia. Autorka w bardzo ciekawy sposób zaznaczyła każdą postać z osobna i całkowicie się jej oddała, przywołując do swojej książki bohaterów przemyślanych i w żaden sposób nie przerysowanych. Nawet towarzyszący pannom March Laurie, samotny chłopiec z sąsiedniego domu miał w sobie jakiś urok. Lekki, ale dobitny styl autorki sprawił, że bohaterowie zajaśnieli typowym, charyzmatycznym blaskiem. Co rusz postacie wzbudzały we mnie śmiech, zainteresowanie, czy nawet złość, kiedy swoim uporem stawiały na swoim. Nie mogłam się oderwać od lektury, ciekawa tego, jakie przygody czekają rezolutne dziewczyny na następnych stronach.
Historia dziewcząt osadzona jest w latach sześćdziesiątych XIXw. A jak wiadomo był to czasy ciężkie dla każdego, szczególnie dla samotnej kobiety, nie tylko tęskniącej za oddanym wojnie mężem, ale i wychowującej czwórkę córek. Autorka starała się jak mogła by oddalić ciężar historii i przekazać czytelnikowi, że nawet w najtrudniejszych chwilach warto przywołać uśmiech, który czasami potrafi zdziałać cuda. Takie cuda właśnie zawarte są w lekturze Louisy May Alcott, pełnej swobodnego humoru. Dlatego historia sióstr staje się jeszcze piękniejsza. W obliczu tragedii jaka je spotkała potrafią w zupełnie zwyczajny sposób odnaleźć się w swoim świecie i oddać wymyślnym zabawom, które tak naprawdę wymagają jedynie zaangażowania wyobraźni i dużego nakładu pozytywnej, wbrew pozorom, energii.
"Małe kobietki" to książka o wyszukanym stylu i przepełniona całą masą moralizatorskich wyznań. Jest w tej lekturze coś magnetycznego, co nie pozwala się od niej oderwać, a bohaterki wywołują lawinę sprzecznych emocji. Przez cały czas czytania nie mogłam pozbyć się wrażenia, że powinnam oddać się lekturze w zimowy, weekendowy wieczór, ponieważ ta książka jest niezwykle klimatyczna. Miłośnicy klasyki i książek zabarwionych czymś więcej niż tylko przyjemną historią będą zachwyceni. Ja byłam i ciągle jestem - gorąco polecam.
Lubię tę książkę i jej kontynuację też ;). A to wydanie jest przepiękne, z przyjemnością je czytałam, przeglądałam i postawiłam na półce ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać książkę i obejrzeć film. 😊
OdpowiedzUsuńNa pewno warto poznać tę książkę. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńNie mówię książce "NIE", ale to nie czas abym teraz po nią sięgnęła. Może kiedyś 😊
OdpowiedzUsuńWow ;) super książka
OdpowiedzUsuńSkoro jest tak dobra, muszę ją poznać. Skutecznie kusisz.
OdpowiedzUsuńPlanuję od dawna ją przeczytać. To wydanie jest prześliczne.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mam w planach, chcę przeczytać zanim oglądnę film. Ale nie wybieram się do kina, czekam aż ukaże się na dvd, więc nie muszę się spieszyć ;)
OdpowiedzUsuńNiestety ale nie mam zamiaru jej przeczytać w tym czasie ale bardzo ciekawa recenzja :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Zastanawiałam się nad tą ksiązką ostatnio i widzę, że jednak muszę dać jej szansę :*
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych książek z przeszłosci :)
OdpowiedzUsuń