Kultowa, należąca już do kanonu klasyki powieść Harper Lee zyskuje drugą młodość.
Zawsze to miło, gdy klasyka literatury dostaje nowe wcielenie, ponieważ trafia do czytelników, przypomina o sobie i pozwala, by świat dowiedział się o niej na nowo.
Książka "Zabić drozda" zawsze była na liście lektur, które koniecznie muszę przeczytać, ale jakimś trafem nigdy się na nią nie zdecydowałam. Były ciekawsze książki, inne priorytety i tak ważna, ponadczasowa lektura uciekała mi sprzed nosa. Nowe wydanie było więc najlepszym powodem by nadrobić zaległości i teraz, świeżo po lekturze wiem, że koniecznie muszę powrócić do fabularnej wersji.
Nie jestem fanką komiksów, nigdy nie za dobrze mi szło ich czytanie, ale na komiksową wersję książki Harper Lee po prostu musiałam się zdobyć. Kto by pomyślał, że kiedyś powstanie taka interpretacja! Dodam, że zaakceptowana przez spadkobierców autorki. Z ogromną ciekawością zabrałam się za lekturę i z zaskoczeniem zauważyłam, że nawet nieźle idzie mi czytanie a już po kilku słowach po prostu przepadłam. To oczywiście w największej mierze zasługa fabuły, która jest niesłychanie przejmująca, ale i ilustracje w wykonaniu Freda Fordhama zasługują na duże słowa uznania.
Nie będę rozwodzić się na temat fabuły, ponieważ pewnie każdy z Was mniej więcej wie na czym ona się opiera. Rzecz rozchodzi się o akceptację, równouprawnienie w czasach, kiedy każdy uważał się za pana swojego życia, o ludzki egoizm, brak zrozumienia, konflikty klasowe i rasowe. Tak poznajemy miasteczko Maycomb w Alabamie, małą dziewczynkę oraz jej brata, nianię i ojca, którzy muszą mierzyć się z podobnymi problemami na co dzień. A wszystko to żyje na kartach tego komiksu, bohaterowie wydają się być w pełni wiarygodni i nie ograniczeni komiksową kreską. Podczas lektury wyobraźnia działa na pełnych obrotach a emocje związane z trudną tematyką wielokrotnie sprawiały, że czułam się głęboko poruszona.
To co ujmuje najbardziej to prawda i szczerość płynące z tego komiksu. Mimo braku opisów, które zmieniły się w obrazki, mimo braku dialogów, które zmieniły się w krótkie zdania zamknięte w dymkach nad głowami bohaterów ta powieść w pełni żyje i oddaje swoją ponadczasową wartość. Wydaje się, że ta opowieść w każdym wydaniu jest taka sama: mądra, dojrzała, niezwykle emocjonalna.
Odkryłam, że nie tylko książki fabularne mogą dostarczyć przyjemności z czytania. Oczywiście na pewno cofnę się do pierwowzoru "Zabić drozda", ale obecnie pozostaje pełna zachwytu nad wykonaniem Freda Fordhama. Cieszę się, że powstają takie inicjatywy, ponieważ klasyka literatury w takim wydaniu na pewno szybciej trafi do młodszych odbiorców a tej książki po prostu nie można nie znać. Szkoda, że zniknęła z listy lektur, ale może właśnie to zachęci Was do przeczytania? Wersja komiksowa wydana została przepięknie i sprawdzi się idealnie jako prezent, dla najbliższych czy też nas samych. Naprawdę gorąco, gorąco polecam!
Dobrze, że klasyki są wznawiane i że można trafić na takie ich wersje. Nie czytałam książki "Zabić drozda", ale mam ją w planach. Taka wersja komiksowa też mi się podoba. ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia że powstała wersja komiksowa. Tej historii wciąż nie znam, a jest tak popularna. Jest na mojej liście wstydu.
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu bardzo chcę przeczytać tę książkę i muszę wreszcie się za nią zabrać. 😊
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jestem bardzo ciekawa tej komiksowej wersji.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać "Zabić drozda" a wersja komiksowa fajna;)
OdpowiedzUsuńJa akurat za komiksami nie przepadam. Czytam sporo z dziecmi i to mi wystarczy ;) Ta książka idealnie wpasowuje się w gust mojego męża. Muszę mu ją sprezentowac.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę powieść graficzną.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Omg, zajefajna opcja. Ostatnio szukałam czegoś nowego, innego, i niestety na nic nie trafiłam. Teraz widzę, jaki kiepski ze mnie poszukiwacz. Cieszę się, że akurat dzisiaj wpadłam do ciebie i na nią trafiłam.
OdpowiedzUsuńOch, raczej spasuję. Mimo że książkę uwielbiam, tak za wydaniami ilustrowanymi raczej nie przepadam. Brakuje mi tam opisów, za którymi osobiście szaleję, bo wprowadzają klimat. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytanie... hm... nazwijmy to pierwowzorem. Jeśli będzie ok, wtedy moze wezmę się i za komiks :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jednak prędzej zapoznam się z oryginałem niż z tą komiksową wersją.
OdpowiedzUsuń