Fascynująca gra psychologiczna, w której nic nie jest oczywiste.
Powieść Justyny Mietlickiej przyciąga wzrok ładną okładką, która zachęciła mnie do sięgnięcia po lekturę. Czy wnętrze okazało się równie intrygujące?
Akcja powieści skupia się na zaledwie kilku dniach, więc tempo nie jest zbyt szybkie. Autorka skupia się na szczegółach, opisuje detale, zagłębia się w opisy. Czuć czasami przestoje w fabule, gdzie historia jest bardziej przegadana niż być powinna, ale nie było to szczególnie złe, ponieważ wszystko opierało się na tym, by jak najdosadniej wejść do głowy bohaterów i zrozumieć ich decyzje. W takiej sytuacji pośpiech właściwie był nie wskazany, choć przyznaję, że wolałabym troszkę szybsze tempo.
Na początku wydaje się, że trzymamy w rękach zwykłą powieść obyczajową. Niewiele się dzieje, bohaterowie zmagają się z jakimiś przyziemnymi sprawami, ogólnie nie ma wielu zaskoczeń. Jednak im dalej w historię tym więcej zakrętów i niedomówień się pojawia. Nagle coś zwyczajnego zmienia się w opowieść niebywałą, bardziej psychologiczną, zawiłą, zmuszającą do myślenia. Z perspektywy czasu widzę, że było to wszystko trochę przekombinowane, ale podczas czytania dałam się wciągnąć w sieć zarzuconą przez autorkę i przerzucałam kolejne strony czekając na to jak wszystko ostatecznie się rozegra.
Skupmy się więc na fabule. Rita i Hubert wiodą spokojne życie, z pozoru są szczęśliwym małżeństwem i realizują się w tym co kochają. On oddaje się pracy, ona sztuce. Jednak pewnego dnia coś się psuje pomiędzy nimi i gdy Hubert oznajmia, że musi wyjechać służbowo do Marsylii, Rita decyduje się pojechać wraz z nim. I to będzie zdecydowany przełom dla powieści, ponieważ w nowym miejscu, pod wpływem doświadczeń i poznanych tam ludzi powoli, bez pośpiechu będą wychodzić na jaw sekrety małżonków.
Hubert i Rita to ciekawi bohaterowie, ale jeśli mam być szczera, to nie zżyłam się z nimi jakoś specjalnie. Zabrakło mi w nich głębszych emocji, prawdy nadającej im jakieś charyzmy. Ich problemy były ciekawe, sekrety dodały powieści odpowiedniego smaku, ale trudno było mi ocenić kto jest w tej historii dobry a kto zły.
"Mistral" to historia wielowymiarowa, ciekawa, ale wymagająca jeszcze trochę podszlifowania, abym mogła nazwać ją wyróżniającą się na tle innych. Spędziłam miły czas w jej towarzystwie i jestem ciekawa jak potoczy się dalsza kariera autorki, ale ogólnie wybór książki pozostawiam Wam. Skusicie się?
Pewnie, że się skuszę:)
OdpowiedzUsuńSkoro nie jest do końca dopracowana, chyba jednak sobie odpuszczę. Tym bardziej, że teraz tyle ciekawych premier na horyzoncie!
OdpowiedzUsuńCzekałam na tą książkę i chcę ją niebawem przeczytać. Świetnie, że okazała się godną uwagi pozycją.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Dosłownie przed chwilą czytałam bardzo niepochlebną opinę o tej książce, także raczej jej nie przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńMoże w wolnym czasie się skuszę. Nie mówię nie.
OdpowiedzUsuń