poniedziałek, 5 października 2020

"Bezludna wyspa" M.A. Bennett

 "Bezludna wyspa" M.A. Bennett, Tyt. oryg. The Island, Wyd. Media Rodzina, Str. 440

 

Trzymająca w napięciu współczesna wariacja na temat klasyki – Władcy much. Grupa słabo zgranych ze sobą nastolatków zostaje zmuszona do walki o przetrwanie na bezludnej wyspie.

 

Jakiś czas temu pomyślałam sobie, że przyjemnie byłoby przeczytać jakąś dobrą powieść typowo przygodową. A zaledwie tydzień później pojawiła się pierwsza zapowiedź "Bezludnej wyspy". Czekałam więc na premierę tej książki z rosnącą niecierpliwością i - jak się okazało - słusznie, ponieważ to kawał dobrej, wciągającej lektury.

Współczesna wariacja na temat klasyki literatury? "Bezludna wyspa" to odpowiedź na "Władców much", ponieważ bez wątpienia jest tutaj konkretne powiązanie, ale obie książki traktujcie jako niezależne historie: z jednej strony klasyka, z drugiej współczesna literatura. I obie historie uwielbiam. W obu wersjach mamy bowiem do czynienia z grupą nastolatków zdanych wyłącznie na siebie, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. 

Walka o przetrwanie na bezludnej wyspie to temat, który nigdy mi się nie znudzi. A tak dobrze wykorzystany wprowadza do powieści mocny, trzymający w napięciu klimat. Musicie bowiem wiedzieć, że to nie jest lekka historia w strząsająca, silna w przekazie, miejscami mroczna, kiedy indziej niebezpieczna. I pełno w niej zaskoczeń czy psychologicznych momentów co zdecydowanie wyróżnia ją do miana jednej z najlepszych książek tego roku.

Link to bohater, który przeprowadził się z Ameryki i musiał rozpoczynać wszystko na nowo. W szkole, która niekoniecznie go do siebie przekonała. Podobnie jak jej uczniowie, którzy postawili sobie za cel uprzykrzyć mu życie. Jednak to fajny chłopak, taki który nie marudzi i wie jak podejść do tematu, więc polubiłam go od razu i cieszę się, ze autorka postawiła właśnie na taką kreację - chłopaka trochę wycofanego, ale mądrego i bystrego. Pech chce, że podczas podróży dochodzi do tragedii i grupa nastolatków staje się więźniami bezludnej wyspy. A nikt nie pała do siebie sympatią.

M.A. Bennett zaskoczyła mnie pozytywnie odwołaniami do popkultury czy utworów muzycznych. Niby nic, wstawki gdzieś w fabule, ale idealnie dopełniły dzieła. Tym samym otrzymałam powieść nie tylko dla młodzieży, bo choć pisana lekkim stylem, okazała się wciągającą historią z drugim dnem, która zaskoczy każdego czytelnika bez względu na wiek.

"Bezludna wyspa" wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu do zaskakującego, rewelacyjnego finału. Czytałam inne książki autorki, znam jej styl i lubię jej wyobraźnię, ale najnowsze dzieło zaliczam do szczególnie udanych. Tak dobrze dawno już nie bawiłam się podczas czytania a emocji, które buzowały w mojej głowie wydawało się być bez końca. Zdecydowany hit tej jesieni!

8 komentarzy:

  1. Ten zaskakujący finał bardzo mnie kusi. Lubię takowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro jest to hit jesieni to koniecznie muszę przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pewnością dobrze się ją czyta. Zapisuję sobie tytuł na moją jesienną listę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka ma coś w sobie przyciągającego, na pewno zapoluję ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta powieść już zdążyła przewinąć mi się w przestworzach Internetu. Z jednej strony coś mnie do niej przyciąga, a z drugiej mam obawy. Dlatego też na razie ją sobie odpuszczam i skupię się na tym co już czeka do przeczytania na moich półkach.

    OdpowiedzUsuń