sobota, 29 maja 2021

"Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz" Maurice Leblanc

"Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz" Maurice Leblanc, Tyt. oryg. Arsène Lupin gentleman cambrioleur, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 280
 

Fascynujący tom przygód najsłynniejszego w historii włamywacza, który wymierza sprawiedliwość, okradając wyłącznie nikczemników i bogaczy.

 

Na oglądanie seriali Netflixa nigdy nie mam czasu, ale za to wyciągam z niego lektury, które z przyjemnością nadrabiam. Chwała za aktualny trend do ekranizowania najciekawszych książek oraz za wznowienia dawno zapomnianych serii. Gdyby nie to pewnie nigdy nie trafiłabym na Arsene'a Lupin'a i nie poznała jego wciągających przygód.

Powieść zaskoczyła mnie formą, ponieważ nie spodziewałam się, że będą to opowiadania. Nie jest to jednak żaden minus, ponieważ od dawna staram się Was zachęcić do krótkiej formy, przekonując, że takie historie też są fajne. Maurice Leblanc to potwierdza poprzez zbiór wciągających, przygodowych historii z jednym bohaterem w rol głównej.

Osiem opowiadań, jeden słynny włamywacz. Historie opowiadają o początkach Arsene'a w roli włamywacza a także o jego zaangażowanej już karierze. Nie ma więc zachowanej chronologii co trochę wadzi na początku, ale i tak miło się czyta o tym jak wzorowany na Sherlocku Holmesie kryminalista, potrafi wodzić za nos inne postacie i wykorzystywać ich nieuwagę oraz niedopatrzenie. Niestety ze strony czytelnika jego działania są dość przewidywalne, ale nie zmienia to faktu, że i tak jest to dość oryginalna i warta poznania osobowość.

Książka jest krótka, opowiadania proste i praktycznie bez żadnych zaskoczeń. To lektura idealna na podróż czy do poczytania po ciężkim dniu, jedno opowiadanie przed snem a może wszystkie na raz. Świetnie relaksuje, pozwala odpocząć szarym komórkom a jednocześnie wciąga w wir ciekawych przygód, ponieważ od razu można polubić głównego bohatera a także czasami zaśmiać z jego perypetii. Mam nadzieję, że pojawią się kolejne książki z jego przygodami, ponieważ chętnie dowiem się co więcej słychać u tytułowego Arsene'a.

"Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz" okrada bogaczy i... zachowuje łupy dla siebie. Jest połączeniem Holmsea i Hooda, czyli podążamy tropem znanych schematów a same zakończenia opowiadań są mocno przewidywalne. Nie jest to jednak jak dla mnie minus dla tej książki, ponieważ akcja jest dynamiczna, ciągle coś się dzieje a sam styl autora jest bardzo przyjemny, więc decydując się na książkę z myślą o lekkiej, przyjemnej lekturze nie będziecie się czuć rozczarowani.

8 komentarzy:

  1. Ciekawe ile osób wzięło do ręki tę książkę po czym przeczytało pierwszą i ostatnią stronę stwierdziwszy, że wiedzą o niej wszystko? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie zapisuję na listę książek wakacyjnych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem spasuję, gdyż fabuła nie wzbudziła mojego zainteresowania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o niej. Jestem nią szczerze zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  5. Próbowałam ogądać serial, nie podobał mi się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę sięgnąć po serial albo książę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Serialu nie widziałam i raczej nie mam w planach oglądać. Ale książkę mi polecano i dobrze wiedzieć, że takie ładne wydanie się pojawiło!

    OdpowiedzUsuń