Niezwykły pojedynek, w którym do walki stają beztroski i zuchwały nieuchwytny francuski włamywacz kontra uparty i flegmatyczny angielski detektyw, którego metody zawsze przynoszą sukces.
Arsène Lupin wraca do łask po wielu latach zaniedbywania. Kiedyś poczytne powieści Maurica Leblanca odeszły w niepamięć na rzecz nowych kryminałów a dziś jego intrygujący bohater ponownie może cieszyć się chwilą sławy. I oby trwała ona jak najdłużej, ponieważ to co klasyczna i znane czasami jest nie do zastąpienia.
Bardzo lubię książki autora. Lekkie w swojej formie, przewrotne a miejscami nawet zabawne. Mam również słabość do jego głównego bohatera, który właściwie jest równie w jakimś stopniu czarnym charakterem, ale tak sympatycznym i uroczym w rozgrywaniu swoich codziennych przygód, że nie sposób ocenić go choćby przez chwilę negatywnie. Arsène Lupin to postać, która zapada w pamięć, wykreowana w sposób wiarygodny i charyzmatyczny, więc dla tej oryginalnej osobowości warto dać się porwać kolejnej książce w serii napisanej niemalże na jego cześć.
Fabuła jest prosta i bardzo szybko można zorientować się w jakim kierunku nas poprowadzi. Nie ma zbyt wielu zaskakujących zwrotów, ale kiedy już się pojawiają to wprowadzają subtelny, kontrolowany chaos i nadają rytm akcji. Nie mogę jednak narzekać na taki rozwój wypadków, ponieważ lektura ma być przede wszystkim dobrą zabawą i w rezultacie tak się dzieje. Można więc z przyjemnością zatopić się w świecie pewnego siebie złodziejaszka, który z wprawą oraz precyzją kradnie to co wpadnie w jego ręce i nie pozostawia po sobie śladów. Można również z uśmiechem na ustach czytać o kolejnych wydarzeniach, które tym razem zaangażują również pewnego dżentelmena nazwiskiem Herlock Sholmès. Obaj panowie staną naprzeciw siebie i stoczą bitwę silnych, inteligentnych charakterów a kto wygra dowiecie się jedynie sięgając po lekturę.
Gorąca herbata, ulubiony koc i "Arsène Lupin kontra Herlock Sholmès" to przepis na sukces. Króciutka lektura, którą przeczytacie w jeden wieczór dostarczy Wam mnóstwa przyjemności i dobrej zabawy. Wiem to z własnego doświadczenia, ponieważ ja, miłośniczka intensywnych, wręcz krwawych kryminałów, z przyjemnością przewracałam kolejne strony tego klasycznego pościgu między dobrem a złem i najbardziej cieszyłam się z faktu, że tym razem główny bohater opowiada się jednak po mrocznej stronie. Innymi słowy czas w towarzystwie lektury Maurice Leblanca na pewno nie będzie czasem zmarnowanym bez względu na to jaki gatunek na co dzień preferujecie.
Podałaś świetny przepis na udany wieczór z książką. Super!
OdpowiedzUsuńKlasyka dobra zawsze :)
OdpowiedzUsuńDam się namówić na lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam w planach tej książki, ale może kiedyś 😉
OdpowiedzUsuń"uparty i flegmatyczny angielski detektyw, którego metody zawsze przynoszą sukces" siostra słynnego detektywa - Enola, raczej by się z tym stwierdzeniem nie zgodziła :)
OdpowiedzUsuńMam ja w planach
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym z dużą ciekawością i jeszcze większą przyjemnością :)
OdpowiedzUsuń