On jeden, one trzy. Co z tego wyniknie?
Zawsze intryguje mnie męskie postrzeganie romantycznej odsłony świata. Dlatego im częściej panowie zabierają się za ten gatunek literacki, tym chętniej testuję ich talent oraz oceniam wyobraźnię. Czy zatem Piotr K. Pintowski spełnił moje oczekiwania i znalazł się na liście dobrze rokujących autorów?
Autor stawia przed czytelnikiem bohatera otoczonego masą stereotypów: młody, piękny i przyciągający tabuny kobiet, nie potrafiący zaangażować się w żaden konkretny związek. I chociaż jest to aż nazbyt klasyczne podejście do tematu to z drugiej strony doceniam fakt, że bez problemu postać Marcina można przełożyć na realne życie, ponieważ znajdzie on odzwierciedlenie w codzienności, podobnie z resztą jak jego działania czy dalsze konsekwencje czynów, choć przyznaję, że niektóre wypadki balansowały na granicy wiarygodności, ale to już kwestia motywów w samej fabule.
Marcin chce się zakochać, ale nie potrafi. A może tak naprawdę nie chce, tylko snuje marzenia o wielkim związku i konkretnej przyszłości? Trudno to ocenić, bo chociaż na temat bohatera dowiadujemy się sporo to wciąż wydaje się zamknięty w sobie pod kątem prawdziwych emocji i niechętnie wyjawia czytelnikowi czego tak naprawdę potrzebuje. W jego życiu pojawiają się kobiety mniej lub bardziej pasujące do mężczyzny, ale przyznam, że żadna nie pasowała mi pod kątem jego drugiej połówki - może to za sprawą lepiej kreowanych przez autora męskich postaci aniżeli występujących w tekście pań, a może po prostu Marcin to taki wieczny chłopczyk, który nigdy nie dorośnie do prawdziwego związku.
Fabuła jest ciekawa, subtelnie romantyczna, napisałabym, że zdecydowanie bardziej życiowa, z kilkoma intrygującymi momentami. Niespieszna, skupiająca się na losach bohatera, niestety pozbawiona głębszych emocji. Autor bardziej skupił się na samych sercowych sprawach Marcina a pominął zaangażowanie w detale sprawiające, że powieść wypadłaby dużo realniej, przez co nie zaangażowałam się jakoś mocno w to co czytałam a i sama historia zyskałaby bardziej gdyby wpleść do niej więcej wątków pobocznych. Rozumiem jednak, że to debiut autora, więc oceniam go mniej krytycznym okiem i na pewno nie żałuję swojego wyboru.
"Jesteś" poleciłabym raczej mniej wymagającym czytelnikom. Nie jest to historia, która zmienia wartości romantyczne, nie wpłynęła też jakoś mocno na moje emocje, ale to tylko moje wrażenia, które w przypadku kogoś innego mogą prezentować się zupełnie inaczej. Cieszę się, że poznałam losy Marcina chociaż jestem pewna, że w prawdziwym życiu wolałabym nie spotkać go na swojej drodze a wybór czy zdecydować się na lekturę pozostawiam Wam.
Czasem lubię przeczytać takie historie.
OdpowiedzUsuńRaczej nie planuję czytać tej książki.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że trochę zabrakło emocji, ale i tak jestem zainteresowana tą książką.
OdpowiedzUsuńJa jestem raczej z tych osób, które jednak wymagają od książki, żeby np. skłoniła do przemyśleń, dostarczyła wiedzy, zaciekawiła lub wzbudziła emocje. Widzę, że tu raczej nie znajdę niczego dla siebie, więc odpuszczę - tym bardziej, że raczej nie sięgam po tego typu literaturę.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, ale moja bliska koleżanka lubi podobne książki. Może jej polecę tę historię. ;)
OdpowiedzUsuńPowiem tak szczerze, że jeszcze nigdy nie miałam okazji przeczytać romansu napisanego przez mężczyznę, więc być może skuszę się na ten tytuł ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Help Book
Sa na swiecie faceci ktorych by sie nigdy nie chcialo spotkac na swojej drodze. Znam kilku takich... niestety. Niektorzy mezczyzni nigdy nie dorastaja. Syndrom Piotrusia Pana doskwiera wielu facetom. Fabula wydaje sie ciekawa, pomysle :) Pozdrawiam Cie
OdpowiedzUsuńMoze w wolnej chwili sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę na oczy tę książkę i muszę przyznać, że okładka przykuwa uwagę.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, choć nie wykluczone, że z czasem zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuń