Opowieść lodowata i klimatyczna jak islandzka zima.
Dawno nie czytałam żadnego skandynawskiego kryminału, a przecież jak wiadomo to właśnie te powieści pochwalić się mogą najlepszym klimatem. W morzu przeróżnych książek natrafiłam na szczęście na prozę Evy Björg Aegisdottír, która bardzo przypadła mi do gustu, zaintrygowała i miejscami porządnie zaskoczyła.
Zaczyna się niespiesznie i właściwie akcja przez cały czas utrzymana jest w jednostajnym tempie, ale to dość charakterystyczna cecha tego gatunku a mi to w żaden sposób nie przeszkadza. Lektura od samego początku jest przemyślana, ciekawie poprowadzona i otwarta na interakcję z czytelnikiem, więc mimo mniejszego dynamizmu nie ma miejsca na nudę. Autorka posługuje się plastycznym językiem, idealnie oddaje szczegóły, pozwala by klimat jej historii przeniknął nam do krwi - to się czuje od początku a dzięki temu wydarzenia stają się bardziej realne.
Elma chce w Akranes znaleźć równowagę i spokój ducha, bo ostatnie wydarzenia zburzyły jej prawidłowe spojrzenie na życie. Niedawno zakończyła związek i to okazało się dla niej punktem przełomowym. Niestety nie miała czasu na złapanie oddechu, ponieważ jako oficer śledczy już na starcie musiała się podjąć sprawy brutalnej zbrodni. Trudno oszacować czy kobieta sama targnęła się na życie, czy może ktoś jej pomógł, ale jedno jest pewne: chociaż znali ją wszyscy, nikt nie chce o niej mówić. Co zatem kryje się za tajemniczą śmiercią? I jakie sekrety odkryje Elma?
Będzie tego całkiem sporo. Główna bohaterka bowiem lubi drążyć temat. Nie spocznie, dopóki nie dojdzie do sedna problemu a w tym celu będzie musiała poznać przeszłość zmarłej. Okaże się, że kobieta miała trudne dzieciństwo, naznaczone solidną porcją przemocy, ale sąsiedzi nigdy nie zareagowali, chociaż zdawali sobie sprawę z sytuacji. W dusznej, klaustrofobicznej, często mrocznej atmosferze autorka prowadzi nas przez sekrety zamknięte w małomiasteczkowej społeczności, która dużo widzi, ale mało mówi. Uwielbiam ten motyw a Eva Björg Aegisdottír poradziła sobie z klimatem idealnie, dzięki czemu przez lekturę przeszłam z rosnącym zainteresowaniem.
"Ciche kroki na schodach" zatrzymuje przy sobie przede wszystkim klimatem. Bardzo gęsta atmosfera oblepia nas z każdej strony a czytelnik zanurza się w tym z rosnącą przyjemnością, bo odkrywanie tajemnicy tego małego miasteczka to czysta przyjemność. Eva Björg Aegisdottír pisze bardzo dobrze, nieustannie intryguje, zmusza do myślenia, pozwala wierzyć, że rozwiązanie zagadki jest na wyciągniecie ręki po czym zderzamy się z przemyślanym unikiem, który całkowicie zmienia spojrzenie na sytuację. Nie muszę więc nikogo zapewniać, że to kryminał, który wciąga od pierwszej do ostatniej strony.
Na tę chwilę nie mam ochoty na książki z gęstą atmosfera, raczej na tę lżejsze. :)
OdpowiedzUsuńSkandynawskie klimaty bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńOj uwielbiam takie klimaty, no i okładka nastrojowa i niepokojąca. zapisuję tytuł.
OdpowiedzUsuńMam ochotę zacząć czytać tę książkę natychmiast.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimatyczne powieści. Bardzo mocno zachęciłaś mnie do lektury tej książki.
OdpowiedzUsuńOstatnio poszukiwałam skandynawskich kryminałów.
OdpowiedzUsuńLubię takie opowieści i lubię taki klimat. Zapisuję tytuł, będe się rozglądać :)
OdpowiedzUsuń