Przetrwały najstraszniejszy koszmar, ale najgorsze dopiero nadejdzie...
Nawiązania do przeszłości, motyw lat 90., czy choćby cień wspomnienia wydarzeń z drugiej połowy XX wieku zawsze skutecznie namawiają mnie do lektury. Uwielbiam taką nietuzinkową podróż w czasie, ale przepadam również za książkami, które mają do przekazania coś więcej poza ucieczką w technologię czy internetową komunikacją. Grady Hendrix serwuje nam zatem opowieść, w której nieprzerwana akcja od pierwszych stron zaskakuje rosnącym napięciem a fabuła wydaje się nieprzewidywalna od początku do samego końca.
Grady Hendrix pisze oryginalnie. Jego książki są specyficzne i nie każdemu przypadną do gustu, ale ten kto podejdzie do tematu z otwartym umysłem i oczekiwaniami na coś zupełnie nieoczywistego - poczuje się miło zaskoczony. Autor może pochwalić się ogromną wyobraźnią, która często prowadzi go w dość osobliwe rejony, ale dzięki temu powstają takie książki jak "Final Girls", inna niż wszystkie, pomysłowa, bardzo wciągająca i z niesłychanym klimatem.
Mam słabość do amerykańskiej popkultury, którą autor wykorzystuje w dużym stopniu, więc z tym większa przyjemnością zanurzyłam się w lekturze. Miłośnik starszych filmów grozy, przeważnie drugiej kategorii, bystrym okiem wyłapie więc nawiązania do bohaterek, które brał udział w zainspirowanych tymi historiami tragediach a które cudem ocalały spod piętna nadchodzącej śmierci. Często naśmiewam się z dziewczyn, które w ostatnich filmowych scenach uciekają w białym, czystym podkoszulku przed ścigającymi ich mordercami, ale jednak zawsze oglądam filmy z tymi bądź co bądź naiwnymi bohaterami, które dziś znalazły swoje tłumne miejsce w fabule Hendrixa. Chciał nam udowodnić, że ostatnie ocalałe nigdy nie mogą spać spokojnie, bo gdy kończą się napisy końcowe nie spada na ich barki happy end a szara, ponura rzeczywistość.
To rewelacyjna powieść, która wciągnęła mnie w wyjątkowy klimat i ponownie zaskoczyła błyskotliwością oraz inteligencją autora. Grady Hendrix bowiem z nutą ironii i jednocześnie wielkiej pomysłowości tworzy obraz brutalny, krwawy i bezwzględny a przy tym symboliczny i robiący wielki ukłon w stronę slasherów. Mocna i brawurowa fabuła opowiada o bohaterach, które dziś mierzą się z przeszłością, traumą oraz własnymi dramatami i chociaż zostają pod opieką specjalisty - niekoniecznie czują poprawę. Wydaje się, że mają skłonność do autodestrukcji, choć drzemie w nich również wyczuwalna siła, poczucie walki z własnymi słabościami a także charyzma, której nie mogę odmówić żadnej bohaterce.
Grady Hendrix ponownie stanął na wysokości zadania i stworzył genialną powieść. "Final Girls. Ostatnie ocalałe" zmuszają do czytania między wierszami, analizowania, przekładania tego co czytamy na to co możemy dostrzec. To wielka, bezwzględna, sięgająca po konkretne wartości powieść, przez którą od samego początku przebija się wielki talent oraz inteligencja autora. Osobiście jestem zachwycona, ale trudno się temu dziwić, ponieważ znam wszystkie wydane u nas powieści Hendrixa i każdą ogromnie sobie cenię. Nie mniej "Final Girls" polecam ogromnie tym, którzy nie boją się sięgać po osobliwość zmieszaną z polotem, bo to lektura wyjątkowa oraz jedyna w swoim rodzaju.
Na pewno będzie to bardzo emocjonalna książka. Mocno mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam,skoro tak zachwalasz :)
OdpowiedzUsuńAleż zachęcająco piszesz o tej książce. Będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńO Boże, kocham motyw final girls!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy sięgnę...
OdpowiedzUsuńTytuł zapisany.
OdpowiedzUsuń