Patrycja i Martyna planują wigilię w domu na wzgórzu. Chcą spędzić święta w gronie najbliższych.
Lubicie klimatyczne powieści, których akcja wprowadza czytelników w konkretny nastrój? Osobiście uwielbiam ten jesienno-zimowy przełom, kiedy półki księgarń wypełniają się świątecznymi lekturami, bo to książki, które niosą ze sobą mnóstwo pozytywnej energii, nadziei i miłości. Dlatego nie mogłam się doczekać kontynuacji serii Aleksandry Rak, która nie omieszkała w swojej czwartej części sięgnąć po bożonarodzeniowy klimat.
Wracamy do losów ulubionych bohaterek, więc obowiązkowo odsyłam Was do nadrobienia zaległości. Cała seria jest ze sobą ściśle powiązana, więc nie tracąc tempa czy poczucia rozeznania w historii musicie śledzić wydarzenia od samego początku. Na szczęście to sama przyjemność czytać książki Aleksandry Rak, ponieważ autorka posługuje się malowniczym językiem, stawia na pełną wiarygodność i sięga po ponadczasowe wartości dzięki czemu każdy z nas może się utożsamić z tym co dzieje się dookoła.
W czwartej odsłonie serii Patrycja i Martyna chcą spędzić wigilię w gronie najbliższych, więc robią wszystko, by przygotowania do kolacji przebiegły bez większych komplikacji. Klaudia natomiast robi wszystko, by wybronić się z rodzinnego świętowania a siostry zajęte własnymi problemami nie dostrzegają, że z dziewczyną nie dzieje się najlepiej. W życie trójki bohaterek wkroczy więc chaos i sporo nieoczekiwanych sytuacji, które udowodnią, że walka z przeciwnościami najlepiej wychodzi przy połączeniu sił. Sięgniemy po romantyczne tematy, wkroczymy w prywatne rodzinne życie i wraz z bohaterami będziemy przeżywać chwile radości oraz smutku, czyli w pełni zaangażujemy się w życie kobiet takich samych jak my.
Autorka nie zwalania tempa. Jej nowa powieść dorównuje poprzedniczkom, jest szczera, błyskotliwa i wielowymiarowa. Każdy czytelnik znajdzie w niej punkt zaczepienia z którym będzie mógł się utożsamić a podjęte motywy nadadzą fabule konkretnych kształtów. Nie podążamy bowiem jednym tropem, idziemy kilkoma ścieżkami, czytamy o wyzwaniach w związku, niełatwym rodzicielstwie, trudnych wyborach na drodze zawodowej czy walce z własnym sumieniem, gdy chodzi o zdrowie bliskiej nam osoby. Motywem przewodnim pozostaje jednak rodzina, jej wartość oraz wpływ na wszystkich dookoła co w sercu czytelnika budzi wiele ciepłych emocji.
"Bieszczadzka kolęda" to lektura przy której warto się zatrzymać i porozmyślać nad losami bohaterek. Pięknie napisana, świadoma oraz oparta na prawdziwym życiu budzi wiele pytań na które odpowiedzi znajdziemy w głębi własnego serca. Aleksandra Rak po raz kolejny zaserwowała mi powieść obyczajową mocno wchodzącą w ramy sagi rodzinnej, która opiera się na lawinie emocji i wprowadza do świata inteligentnych bohaterek.
Mam ochotę zanurzyć się w tej historii.
OdpowiedzUsuńLubię powieści autorki, więc tytuł mam w planach.
OdpowiedzUsuńLubię zimowe powieści, ale odkładam ich czytanie na grudzień
OdpowiedzUsuń