Aly Martinez powraca z trzecim tomem rewelacyjnej serii „On the Ropes”!
Długo przyszło nam czekać na kontynuację serii Aly Martinez, więc gdy tylko "Walcząc z samotnością" wpadła w moje ręce - od razu zabrałam się za lekturę. Mając w pamięci bardzo udane dwa wcześniejsze tomy liczyłam na kolejną przygodę pełną skrajnych emocji i... wcale się nie zawiodłam!
Po raz kolejny stajemy twarzą w twarz z bardzo romantyczną i jednocześnie przepełnioną wieloma ciężkimi emocjami fabułą, w które każde słowo oraz czyn bohaterów wydają się mieć znaczenie. Martinez sięga po obyczajową formę, buduje wokół swoich postaci konkretną historię, nadaje jej kształt poprzez wydarzenia z przeszłości czy pojawiające się marzenia na przyszłość. Zbliżamy się więc do bohaterów, ponieważ rozumiemy ich troski, utożsamiamy się z ich opowieścią i jednocześnie trzymamy kciuki za to, by szczęśliwe zakończenie było możliwe. Wszystko jest dopracowane, wydarzenia mają sens a wybory podyktowane są racjonalnymi przesłankami.
Na pierwszym planie staje Quarry Page, wojownik gotowy stoczyć nawet największą walkę. Odniósł sportowy sukces, ale trudna przeszłość deptała mu po piętach. Na ringu potrafił się zmobilizować i osiągnąć zamierzone cele, ale w życiu prywatnym nie potrafił się odnaleźć. Miał u swojego boku Liv James, cudowną przyjaciółkę, którą obiecał chronić a do której nie potrafił się zbliżyć. Chemia pomiędzy nimi wyczuwalna była na każdym kroku, ale ich relacja potrzebowała czasu i zrozumienia, by dojrzeć i móc połączyć bohaterów. Pięknie się na to patrzyło, chociaż mój brak cierpliwości często przyprawiał mnie o chęć zdecydowanego popchnięcia wszystkiego do przodu, chociaż wiem, że najlepsze romanse to te, w których miłość kiełkuje powoli i świadomie czego dowodem jest powyższa fabuła.
Trzeba przyznać, że kreacja bohaterów postawiona jest tutaj bardzo wysoko, ale w dużej mierze łączy się to z wieloma negatywnymi emocjami. Quarry nie potrafi przepracować pewnych spraw, mierzy się z demonami przeszłości i to ma wpływ na jego sercowe wybory. Trudno się na to wszystko patrzyło, bo czytelnik wiedział i rozumiał, że należy mu się szczęście, ale on sam uciekał od niego jak najdalej. To celowy zabieg ze strony autorki, który wypadł rewelacyjnie i podsycił atmosferę, pokazując jednocześnie, że tylko my sami decydujemy o tym jak będziemy żyć.
"Walcząc z samotnością" to piękna powieść, po brzegi wypełniona uczuciami. Cudownie było poznać historię głównych bohaterów i nawet jeśli początek wypadł nostalgicznie oraz przytłaczająco to wszystko stworzone zostało w konkretnym celu. Miłość odgrywa tutaj kluczowe skrzypce, ta która burzy mury i ta, która pozwala nam lepiej zrozumieć siebie a losy bohaterów nie są nam obojętne nawet przez chwilę.
Chciałabym poznać tę historię.
OdpowiedzUsuń