sobota, 4 marca 2023

"Listy do E." Kristine Turowska

"Listy do E." Kristine Turowska, Wyd. Novae Res, Str. 310


Uciekając od samego siebie, nigdy nie zaznasz pełni szczęścia.


Malownicza historia porywa nas do przeszłości, by wśród pięknych sukien i wytwornych dżentelmenów poszukiwań ludzkich dramatów. Czy uda nam się przejrzeć pozory i odkryć to co liczy się najbardziej?

Kristine Turowska zaprasza nas w ciekawą podróż do początku XIX wieku. Otwiera przed nami klimatyczną fabułę, w której akcja porywa czytelnika od pierwszych stron i chociaż nie jest ona ani szczególnie skomplikowana, ani też wymagająca to czerpałam z niej niekłamaną radość przerzucania kolejnych stron. Przypadła mi do gustu wizja autorki oraz jej przedstawienie przeszłości w stylu bardzo obrazowym a także - co dla mnie najważniejsze - emocjonalnym.

Akcja rozgrywa się w Rozalinie pod Warszawą. Tajemnicza główna bohaterka, którą znamy jedynie pod postacią K. podobno ma już swoje lata i w dodatku niezły emocjonalny bagaż na karku. Nie do końca jest to jasne i uważam, że niepotrzebne są te sekrety choć może kryje się tu jakiś wątek autobiograficzny. K. zostawiła za sobą wszystko co było jej bliskie i opuściła Francję a życie w Polsce opisuje w listach kierowanych do swojej przyjaciółki. Na miejscu poznaje wzloty i upadki zaczynania wszystkiego od nowa a także jest na dobrej drodze, by zaznać odrobiny miłości. Tylko czy los na pewno jest dla niej łaskawy?

Fabuła pełna jest wybojów, ponieważ życie bohaterki nie należało do najłatwiejszych. Przeszła długą drogę i z tego co pisze w swoich listach nie do końca czuła się stabilna emocjonalnie, ponieważ przytłaczały ją wszechobecne nieszczęścia. To dodało jednak wiarygodności K., pokazało ją w bardziej ludzkim świetle i pozwoliło zbliżyć się do bohaterki na tyle, na ile to było możliwe, ponieważ miałam wrażenie, że mimo wszystko trzyma nas na dystans. Czytałam więc o jej losach, o zakochaniu, o Polsce w czasach kiedy przyszło jej żyć i z tego co otrzymałam zbudowała się naprawdę ciekawa opowieść.

"Listy do E." nie jest powieścią idealną, ale na pewno z potencjałem. Przeszkadzały mi skróty, przeszkadzał mi również dystans pomiędzy czytelnikiem a bohaterami, ponieważ lubię wejść w skórę postaci i się z nimi utożsamiać. Podobał mi się natomiast klimat oraz przedstawienie XIX wiecznej Polski. Kristine Turowska połączyła historię z romantycznymi chwilami i umiliła mi jeden leniwy wieczór.

3 komentarze:

  1. Może kiedyś się skuszę na przeczytanie tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. To powieść nietuzinkowa. Ma w sobie pewien urok, chociaż te elementy, o których piszesz były irytujące, ale w efekcie uzsadanone.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka piękna okładka. Super, że książka ma potencjał.

    OdpowiedzUsuń