Przerażająca zdrada. Utracona nadzieja. Triumfalne zwycięstwo – porywający finał cyklu „Kroniki Atlantydy”.
Uwielbiam wszystkie powieści Marah Woolf, ale muszę przyznać, że seria Kroniki Atlantydy należy do moich ulubieńców. Utrzymana w gatunku fantasy nieograniczona przygoda wydaje się wnikać do krwi czytelnika i angażować nas we wszystko co dzieje się w fabule.
Przyszedł czas ostatecznych rozwiązań i wyjawienia wszystkich odpowiedzi. Finał wyczekiwany przez wszystkich i jednocześnie zupełnie niechciany, bo przecież przykro myśleć o tym, że kończy się tak wyborna przygoda. Autorka jednak wybrnęła z tej patowej sytuacji składając na nasze dłonie niemalże pięćset stron pełnych dopracowanej akcji, dynamicznych fabularnych zwrotów a także bohaterów, którzy na zawsze zapisali się w literackiej historii. Postacie wiodą prym w tej serii, ponieważ są nie tylko charyzmatyczne czy dojrzałe, ale i w pełni ukształtowane a ich charaktery zmieniają się pod wpływem doświadczeń. Jesteśmy więc świadkami jak na naszych oczach ewoluują przez wszystkie trzy tomy, by ostatecznie pokazać się od najlepszej strony. Jeśli jakimś cudem przeszliście obojętnie obok tej serii i nie złożyło się, aby pióro Woolf Was urzekło - koniecznie odsyłam do pierwszego tomu, nie tylko dlatego, że chronologia jest tutaj niezwykle ważna, ale i przez fakt, że żadna inna książka nie dostarczy Wam tyle czystej przyjemności czytania.
Połączenie motywów z kilku gatunków zaowocowało w opowieść, w której każde zdanie wydaje się mieć podwójne znaczenie. Warto więc w pełnym skupieni śledzić rozgrywane wydarzania, aby nie umknęła nam żadna istotna kwestia, ponieważ w tej części wszystko co do tej pory było niejasne w końcu nabierze odpowiednich kształtów. Nie chcę opowiadać o fabule, nie chcę zdradzać tego co się wydarzy, ponieważ największą przyjemnością jest osobiste odkrywanie losów bohaterów. Nefertari będzie zmuszona odkrywać siebie na nowo, Set okrzyknie się królem demonów a dookoła wciąż panować będzie kontrolowany chaos, gdy niebezpieczeństwo osiągnie najwyższy poziom.
Magia, nieśmiertelni, wampiry oraz inne nadnaturalne zjawiska, walka o władzę i przejęcie kontroli łączą się w jedną, imponującą całość. Dużo się dzieje czego praktycznie nie da się opisać a koniecznie trzeba to doświadczyć. Wyjątkowy klimat, gęsta atmosfera oraz przeróżne niespodzianki czające się na każdym kroku sprawiają, że od historii trudno się oderwać. Wiele zmieniło się w życiu bohaterów, więcej było złego niż dobrego, ale finalny tom ogromnie mnie zaskoczył wyjaśnieniami, ponieważ okazało się, że nie każdy jest tym za kogo podawał się cały czas a kilka ważnych postaci podjęło nietypowe decyzje kierując się wyższym dobrem. Opowieść całkowicie więc wywróciła się do góry nogami i pokazała, że wyobraźnia autorki jest nieograniczona, ponieważ Woolf jednocześnie podążając wyznaczoną przez siebie ścieżką zrobiła kilka smacznych uników, by dodać całości odpowiedniego pazura.
Marah Woolf stworzyła cudowną serię, która przypadnie do gustu każdemu bez względu na wiek. Liczne motywy, połączenie gatunków a także mocny nacisk na wiarygodną kreację bohaterów pozwalają nam popuścić wodzę. To wcale nie naiwna historyjka dla młodzieży, ponieważ zdecydowanie kierowana jest w stronę starszego czytelnika, ponieważ Woolf żongluje mrokiem, śmiercią i subtelnie oraz smacznie przekracza granice. Innymi słowy "Korona popiołów" to godny i imponujący finał, który w pełni spełnił wszystkie moje oczekiwania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz