Niesławny gangster Eli Morrison ma tylko jedną słabość – swoją córkę, Penelope.
Kiedyś proza Marie Lu wiodła prym wśród literatury młodzieżowej. Dziś autorka ponownie wraca na salony i przypomina co w jej stylu najlepsze, ponieważ łączy czytelników w różnym wieku, serwuje warte zapamiętania wartości i zaprasza do przygody, która nie pozostawia nas obojętnymi na to co dzieje się w życiu bohaterów.
Lubię podejście autorki do każdego tematu, ponieważ nie bawi się ona w zbędne opisy a konkretnie nawiązuje do tego co najistotniejsze. Pozostawia miejsca do namysłu, nie pisze tak, by każdy zrozumiał co ma na myśli, ale jednocześnie przeskakując pewne zbędne opisy jednocześnie wciąż utrzymuje fabułę na świadomym poziomie. Tym samym podczas lektury nasza wyobraźnia działa na zwiększonych obrotach, lepiej możemy wczuć się we wszystko co się dzieje a losy postaci nieustannie nas intrygują, nie tylko przez fakt, że otrzymujemy naprawdę dobrze wykreowane sylwetki, ale przede wszystkim przez nacisk na pełną wiarygodność.
Winter Young, sławny muzyk, zostanie wciągnięty w wir zaskakujących zdarzeń. O jego prywatny koncert poprosi bowiem Penelope, córka niesławnego gangstera Eliego Morrisona i od tego wszystko się rozpocznie. Na drodze chłopaka stanie bowiem Sydney Cossette, jego prywatna ochroniarz oraz agencja Panacea Group zajmująca się operacjami specjalnymi. Bohaterowie dostaną konkretną misję do wykonania i chociaż początkowo ciężko będzie im współpracować, szybko okaże się, że ciągnie ich ku sobie bardziej niż mogli przypuszczać.
Na pierwszy rzut oka nie spodziewałam się, że autorka pokusi się aż o tyle motywów. Poza wątkiem głównym mamy bowiem całkiem pokaźną liczbę wydarzeń w tle, które powoli budują spójną całość i wpływają na losy postaci. Nawet jeśli początkowo coś wydaje się niespójne z fabułą to w dalszej części znajduje swoje konkretne uzasadnienie i to jest naprawę dobre, bo nieustannie jesteśmy zaskakiwani, ciągle coś się dzieje, akcja jest płynna, dynamiczna, czasami niebezpieczna, w innym punkcie dająca do myślenia. Czytamy o intrygach, życiu w cieniu sławy a także o pozorach, które często bywają mylne i krzywdzące. Świat blichtru stanie pod znakiem zapytania, gdy wkroczy do niego najmłodsza dziewczyna szkoląca się na szpiega a my tym samym otrzymamy imponujący pokaz inteligencji.
"Gwiazdy i cienie" zapewniają oderwanie od codziennych obowiązków i zaangażowanie w świat, w którym możemy spodziewać się niespodziewanego. Marie Lu w charakterystycznym dla siebie stylu pokazuje nam blaski i cienie prawdziwego świata w zabarwieniu literackim, czyli z naciskiem na to co może, ale nie musi się wydarzyć w życiu każdego z nas. Utożsamienie z bohaterami czy trzymanie za nich kciuków pojawia się zaskakująco łatwo, więc lekturę czyta się błyskawicznie i z czystą przyjemnością.
Recenzja zachęcająca.
OdpowiedzUsuń