Dziedzic z Redclyffe to wzruszająca opowieść o młodości pełnej wzlotów i upadków, o miłości, przyjaźni, przywiązaniu i kruchości życia.
Nie trzeba mnie długo namawiać do sięgnięcia po klasykę, ponieważ to jedne z najcenniejszych dla mnie powieści. Uwielbiam przenosić się w czasie, puszczać wodzę wyobraźni i poznawać wszelkie detale związane z tym jak żyło się kiedyś. Charlotte Mary Yonge umożliwia nam spojrzenie wstecz za sprawą wyjątkowej historii, w której wydaje się, że każdy znajdzie coś dla siebie.
To bardzo dobra lektura do rozpoczęcia dyskusji. Inaczej prezentuje poglądy na świat niż to co wyznajemy współcześnie, miejscami budzi więc kontrowersje i daje do myślenia. Nie jest jednocześnie tak, że mierzymy się z pewnego rodzaju skrajnością, ale trzeba przyznać, że autorka zaproponowała nam całkiem dobre podstawy do tego, by porozmyślać nad tym co działo się kiedyś a dzieje się teraz. Nie obawiajcie się jednocześnie trudnego języka często charakterystycznego dla powieści w gatunku - tutaj lekkość i swoboda prowadzą nas przez całą fabułę.
Przenosimy się do Anglii w XIX wieku. Walter Morville nie do końca potrafi zapanować nad swoją porywczą naturą a jego status społeczny wymaga przecież, by prowadził bardziej zdystansowane życie. Powinien cieszyć się tak dobrą reputacją jak jego kuzyn Filip. Otoczenie porównuje ich do siebie narzucając własne zasady i osądzając drugiego przez pryzmat kuzyna. Droga więc do wybronienia własnego sumienia będzie długa, ale gdy po drodze pojawia się szansa na miłość Walter nie spocznie, nim nie osiągnie zamierzonego celu.
Dużo jest do omówienia, więc nie da się całości poznać w jeden wieczór. Moralność jest tutaj poruszana na wszelkie możliwe sposoby, więc trzeba się zatrzymać i samemu wyznaczyć granice rozsądnego rozumowania. Przyznaję, że nie zawsze zgadzałam się z autorką, ale tym przyjemniejsze było poznawanie fabuły, gdy mogłam się w nią mocno zaangażować oraz obserwować jak wielkie zmiany zachodzą przez lata w sercach i głowach postaci. To wymagająca lektura, ale jednocześnie bardzo udana, treściwa i - nie inaczej - poddająca w wątpliwość autentyczność prawdziwego zauroczenia.
"Dziedzic z Redclyffe" to lektura, której warto poświęcić chwilę. Przepadam za książkami zmuszającymi mnie do myślenia, intensywnymi w swoim przesłaniu i prezentującymi poglądy, z którymi nie zawsze muszę się zgadzać. Charlotte Mary Yonge zaserwowała przygodę, która nie traci swojej wartości po dziś dzień, czasami szokuje prezentowanymi motywami, kiedy indziej intryguje miłosną tematyką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz