Debiutancka powieść Shelby Van Pelt stała się prawdziwą sensacją wydawniczą w USA, gdzie sprzedało się już ponad pół miliona egzemplarzy książki.
Na początku powiedziałam sobie, że spróbuję a jeśli lektura mi nie podejdzie to po prostu ją odłożę. Zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać a tekst z tyłu okładki czy sama szata graficzna niewiele mi mówiły. Jednak kto nie ryzykuje ten... sami wiecie, więc zabrałam się za "Niezwykle szlachetne stworzenia" - i przepadłam!
To bardzo nietypowa lektura, którą trudno porównać z jakąkolwiek inną czytaną przeze mnie wcześniej. Ma swój klimat, charyzmatyczny styl oraz tak nietuzinkowy (w pełni wykorzystany) potencjał, że to niemożliwa, by przeszła bez echa wśród innych czytelników. Takie książki po prostu trzeba czytać i głośno o nich mówić! Nareszcie ktoś pokusił się o połączenie szczerych wyznań z mnóstwem pozytywnej energii i nawet w momentach poruszania ważniejszych tematów czytelnik nieustannie czuł się podnoszony na duch, zapewniany, że życie to piękna przygoda, warta poznania.
Nie chcę zbyt wiele zdradzać z fabuły, ponieważ najprzyjemniejszą stroną tej książki jest właśnie osobiste przeszukiwanie wszelkich zakamarków akcji. Słowem wstępu napiszę jedynie, że śledzimy losy Tova Sullivan, która po śmierci męża zatrudnia się w oceanarium jako sprzątaczka. Poznaje tam wyjątkowego przyjaciela z którym próbuje rozwikłać zagadkę zaginięcia jej syna sprzed niemal trzydziestu lat. Tylko czy po takim czasie pozostał jeszcze jakiś trop warty zaczepienia?
To spokojna, tocząca się swoim rytmem opowieść, która nie ma klimatu kryminału mimo poszukiwań związanych z tajemniczym zaginięciem, ale to nie było potrzebne, żeby stworzyć przejmującą fabułę. Autorka w piękny sposób mówi o świecie, o przyjaźni, miłości, zrozumieniu a nawet samotności, która wcale nie musi być taka zła i jednocześnie nie próbuje umoralniać czytelników. Wyciągamy własne wnioski z lektury, cieszymy się pomysłowo poprowadzonymi sylwetkami postaci i czerpiemy garściami mądrości zdecydowanie warte zapamiętania.
"Niezwykle szlachetne stworzenia" to lektura, która w ostatnim czasie najbardziej dała mi do myślenia. Śledząc przebieg wydarzeń i z każdą stroną co raz lepiej poznając bohaterów miałam poczucie, że zyskałam nowych literackich przyjaciół. Ależ to była smaczna, pomysłowa i niosąca nadzieję przygoda! Jeśli szukacie książki innej niż wszystkie, której głos powinien nieść się ponad tłumem - nie możecie przejść obojętnie obok debiutu Shelby Van Pelt.
Jaka nietuzinkowa książka. Zapisuję sobie jej tytuł.
OdpowiedzUsuń