niedziela, 19 listopada 2023

"Nigdy przenigdy..." Emilia Jachimczyk

"Nigdy przenigdy..." Emilia Jachimczyk, Wyd. Jaguar, Str. 352


Co zrobić z najbardziej irytującym chłopakiem na świecie?


Im jestem starsza tym rzadziej sięgam po powieści młodzieżowe, ale nie jest również tak, że się przed nimi wzbraniam. Chętnie wybieram co ciekawiej zapowiadające się tytuły i tak trafiłam na debiut Emilii Jachimczyk, który wydawał się idealną propozycją na leniwe popołudnie. 

Jeśli nie szukacie wymagającej pozycji, powyższa książka powinna Was zadowolić. Prosta, lekka, przyjemna w odbiorze, ale niestety również przewidywalna i podążająca drogą schematów, więc nie do końca wybijająca się z tłumu. Nie uznałabym tego jednak za wadę, ponieważ całość mimo wszystko wypada spójnie i jak na debiut - również emocjonalnie. Koncentrujemy się wokół losów młodych ludzi wchodzących w dorosłe życie, więc siłą rzeczy ich problemy są w jakiś sposób powtarzalne a wszystko zależy od ujęcia to przez autorkę, która w tym przypadku mocno pozwoliła nam zbliżyć się do postaci co naprawdę doceniam.

Obserwujemy losy trzech bohaterów: Marissy, Maksa oraz Ryana, choć największy nacisk będzie skoncentrowany na życiu dziewczyny. To jej dotyczą bowiem tytułowe słowa, ponieważ Marissa nigdy nie popełniła przewinień typowych dla młodzieńczego buntu. Nie spróbowała tym samym igrania z zasadami i nie nauczyła się jak radzić sobie z wyzwaniami, również tymi emocjonalnymi. Gdy pojawił się więc chłopak chętny na uszczypliwości - nie wiedziała jak postąpić, ale robiła wszystko, by odnaleźć z nim wspólny język.

Autorka postawiła na poczucie humoru, które ładnie wypełniło tło wydarzeń i uwiarygodniło przepychanki bohaterów. Skupiliśmy się na problemach dojrzewania, na sercowych rozterkach a także walce z rozumem, który podpowiadał, by jednak nie ryzykować. Wszystko to otoczone było odpowiednimi emocjami i nawet jeśli zabrakło mi uników przed powielanymi wydarzeniami to jednocześnie nie mogę napisać, żebym źle się bawiła, ponieważ w towarzystwie Marissy i jej trudnych wyborów spędziłam sympatyczne chwile.

Prosta, lekka, idealna na leniwe popołudnie "Nigdy przenigdy..." opowiada o tym, że nigdy nie możemy być pewni kiedy los zacznie ingerować w nasze życie. Przyjemna dla wyobraźni, pobudzająca szare komórki opowieść wciąga do świata młodych bohaterów, pozwalając się zrelaksować i uciec myślami od codziennych obowiązków. Myślę, że w duecie z kubkiem gorącej herbaty w dłoni skomponuje się lepiej niż dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz