Wartka akcja, polityczne rozgrywki, romantyczne napięcie i dylematy moralne we wspaniale zbudowanym świecie fantasy.
W czwartym tomie serii Siedem królestw wracamy do historii, w której każdy ruch bohaterów wydaje się mieć znaczenie. Czym tym razem zaskoczy nas Kristin Cashore? Czy ponownie pląta nas w sieć niebezpieczeństw pozornie niemożliwych do pokonania?
Na początku odeślę Was do nadrobienia zaległości, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, ponieważ zachowanie chronologii jest tutaj niezwykle ważne. Co prawda kontynuacja jedynie dotyka tego co było wcześniej i wspomina wzmiankowo o naszych ulubionych postaciach, ale aby odpowiednio rozeznać się w świecie przedstawionym trzeba od początku podążać drogą wyznaczoną przez autorkę. Nie będziecie żałować jednak takiej podróży, ponieważ angażuje, odrywa od dnia codziennego i serwuje niezapomniane atrakcje bowiem fabuła do ostatniej strony wypełniona jest zwrotami akcji, zaskoczeniami a także przeciwnościami czyhającymi na bohaterów.
Zimogród budzi ciekawość, ponieważ wydaje się miejscem zupełnie innym niż ten znany królowej sąsiedniej Monsei. Wysłani na zwiady posłowie nie wracają jednak do królestwa, więc wciąż pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Bitterblue bierze sprawy w swoje ręce i wraz z Giddonem oraz Havą wyrusza do Zimogrodu. Niestety podróż nie będzie dla niej łaskawa, ponieważ wypadnie przez burtę i ślad po niej zaginie. Czy przyjaciele zdołają wypełnić jej misję? I dlaczego szesnastoletnia Lovisa Cavenda czuje wiszącą w powietrzu tragedię? Gdzie kryje się prawa? O tym przekonacie się sięgając po powieść, w której wszystko może się wydarzyć!
Przyznaję, że dawno nie bawiłam się tak dobrze podczas lektury fantasy jak w tym przypadku. Autorka zagrała najlepszą kartą, sięgnęła po intrygujące wątki, magii użyła subtelnie, ale w sposób tak nieszablonowy, że od początku chciałam poznać jak najwięcej związanych z tym niuansów. Cudowny wątek zwierzęcy, stworzenia morskie czy błękitne lisy bardzo mocno mnie kupiły i muszę przyznać, że cała fabuła oraz jej przesłanie wypadły w moich oczach najlepiej jeśli chodzi o całą serię (a dodam, że wszystkie tomy bardzo mi się podobały!).
Nie chcę Wam zdradzać fabuły, ponieważ uważam, że największą przyjemnością jest podróżowanie razem z Giddeonem, Havą i młodą Lovisą. Zapewniam jednak, że zdecydowanie warto dać szansę "Zimogrodowi", ponieważ kryje się tam wiele pułapek oraz tajemnic a czytelnik wraz z bohaterami wystawiany jest na nieustanne próby. Kristin Cashore stanęła na wysokości zadania, podbiła poprzeczkę i zaprosiła nas w sam środek wydarzeń, które wydają się mieć podwójne do, ale o tym musicie przekonać się już na własnej skórze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz