Drużyna do zadań specjalnych jeszcze nigdy nie miała tak pod górkę.
Gotowi na kolejną porcję przygód drużyny do zadań specjalnych? Dobrze się składa! Marcin Mortka składa na nasze dłonie kontynuację losów ulubionych bohaterów i nie zwalnia przy tym tempa!
Szósta odsłona cyklu to jeszcze większy natłok zaskoczeń, fabularnych twistów i przygodowych atrakcji. Autor żonglując tym co znamy z wcześniejszych tomów i dokładając nowe motywy powołuje do życia kolejne wydarzenia wpływające na naszą wyobraźnię. Tutaj wszystko jest przemyślane, nietuzinkowe oraz okraszone solidną porcją czarnego humoru, więc inteligencja zamknięta na drugim planie idealnie motywuje nas do czytania między wierszami. W dodatku same postacie, zarówno te pierwsze jak i drugoplanowe, aż proszą się o bliższe przeanalizowanie, ponieważ to złożone osobowości barwne oraz wymykające się wszelkim schematom.
Wydawało się, że drużyna pokonała już wszystkie przeciwności a jednak los wciąż dawał im popalić. W najnowszej części ich opowieści nagromadziło się jeszcze więcej zaskakujących, niebezpiecznych zdarzeń. Pod znakiem nadchodzącej zagłady trzeba było mierzyć się z wrogiem, który nie zamierzał odpuścić. Kociołek będzie musiał porzucić pichcenie na rozdzielanie królów, ponieważ książęta Dymu, Wichrowin, Sokolnik i Ugor postanowili wdać się w wielką przepychankę. A to dopiero początek nadchodzących niepowodzeń na drodze bohaterów. Jednak przecież tylko oni potrafią iść przed siebie z uśmiechem na ustach.
Trzeba przyznać, że akcja pęka w szwach od różnorodnych motywów. Autor wprowadzał na scenę nowe fakty na równi z kontynuowaniem tego co wydarzyło się w poprzednich tomach (polecam chronologię!), jednocześnie intrygował, rozbawiał i koncentrował naszą uwagę na wielu współczesnych wartościach: sile przyjaźni, miłości, zacieraniu granic między tym co chcemy, a tym co wypada. Na pierwszym planie pojawia się oczywiście przygoda utrzymana w stylu fantastyki, liczne nietypowe istoty burzące spokój postaci oraz walki, spory i waśnie a tuż po tym zwykłe życie na tle tego wszystkiego, marzenia, cele i ambicje, czyli coś co dostrzegamy w prozie każdego dnia. Bardzo podobało mi się to połączenie, to racjonalne uchwycenie granic pomiędzy fikcją a realnością oraz błyskotliwość dialogów, które pięknie dopełniły niesztampowość wydarzeń.
"Dola i Los" to kontynuacja serii, która trzyma bardzo wysoki poziom. Trudno oderwać się od lektury a kiedy już zmuszą nas do tego codzienne obowiązki - wciąż rozmyślamy o tym co może wydarzyć się dalej. Proza Marcin Mortki wyróżnia się inteligencją oraz bystrą obserwacją świata co odbija się na jego fabułach: są dopracowane, inne niż wszystkie, wymykające się schematom. To książki, po które sięgamy z czystą przyjemnością wiedząc, że czeka na nas treściwa, wartościowa przygoda pełna ukrytych znaczeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz