Para detektywów amatorów, Flora Steele i Jack Carrington, to mistrzowie w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych.
Nigdy nie wiadomo w którym kierunku potoczą się losy bohaterów chętnych rozwiązać nawet najtrudniejszą zagadkę. Merryn Allingham udowadnia jednak, że zagmatwane opowieści w połączeniu z dawką ironii to najlepsze lekarstwo na chandrę!
Uwielbiam prozę autorki, ponieważ cechuje się ona wyjątkową inteligencją oraz baczną obserwacją świata, co przekłada się na szczegółowość fabuły. Powyższy tytuł to szósta odsłona cyklu Flora Steele, która nie zwalnia tempa i trzyma równie wysoki poziom co poprzedniczki. Utrzymana w ramach gatunku obyczajowego wprowadza na scenę wiele zabawnych momentów, chwil dających do myślenia a także subtelnych odniesień do współczesnych wartości. Jednak przede wszystkim liczy się tutaj zagadka oraz jej wpływ na prezentowane postacie, które kształtują swoje charaktery na bazie zdobytych doświadczeń płynnie przyjmując na siebie najtrudniejsze ciosy.
Flora Steele i Jack Carrington dwójka samozwańczych, zagorzałych detektywów, ponownie wkracza do akcji. Flora odsuwa się na bok, ponieważ Jack pracuje nad swoją powieścią a wtedy najlepiej zostawić go samego. Jednak zaginięcie nowego mieszkańca wyrywa ich z wypracowanego spokoju. Wyruszają na poszukiwania, które kończą się tragicznie. Ktoś starannie zatarł ślady zbrodni, ale nasi bohaterowie zrobią wszystko, by odkryć sprawcę.
Lekka jak piórko fabuła porywa już od pierwszych stron. Intryguje, angażuje wyobraźnię, zmusza do szukania ukrytych tuż pod powierzchnią tropów. Autorka jak zawsze zadbała o wiele zagadek, ślepych zaułków czy silną dawkę emocji, aby czytelnik czuł się w pełni zaopiekowany. Akcja pisana w klasycznym angielskim stylu przywołuje wszystko co najlepsze dla tego gatunku, rzuca cień podejrzeń na wszystkich bohaterów, udowadnia, że w dobrych rękach nawet kameralna przestrzeń zyskuje na wartości. Odpowiednio dawkowane sekrety, duża doza niepewności a także charyzma bohaterów prowadziły mnie przez opowieść, której nie miałam ochoty opuszczać. Nie wiem jak Allingham to robi, ale jej książki są bardzo uzależniające.
"Morderstwo na wzgórzu" to idealna propozycja na długi, spokojny weekend, która w pełni angażuje naszą wyobraźnię otwierając drzwi do niezapomnianej przygody. Osobiście dla fanów angielskich kryminałów polecam całą serię autorki, ale możecie też czytać dowolnie, zależnie od zagadki, która Was zaciekawi. Dla mnie to doskonały czasoumilacz przy którym czas ucieka nie wiadomo kiedy, pozwalający oderwać myśli od codziennych problemów, świadomie rozbawiający, nieustannie trzymający w napięciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz