sobota, 26 lipca 2025

"Siedem skór Esther Wilding" Holly Ringland

 
"Siedem skór Esther Wilding" Holly Ringland, Tyt. oryg. The Seven Skins of Esther Wilding, Wyd. Marginesy, Str. 600

 

Teraz, pod wieczór, światło było boleśnie złote.

 

Sięgając po powyższą lekturę od początku czułam, że to historia dedykowana dla mnie. Nie spodziewałam się jednak, że Holly Ringland tak mocno mną wstrząśnie, pozostają w mojej głowie na długo po zamknięciu ostatniej strony. 

Autora posługuje się pięknym stylem, stawia na głębokie emocje i dużą plastyczność. Ze swoboda prowadzi nas przez trudne tematy, ukazuje piękno chwili, zmusza do zatrzymania się i postawienia na miejscy głównej bohaterki. Nie będzie to łatwa przygoda, czasami potrzebowałam złapać oddech pomiędzy stronami, ponieważ łzy wzruszenia przesłaniały obraz, ale właśnie to uważam za największy atut Ringland. Potrafi bowiem jak mało kto w prostych słowach stworzyć wyjątkową treść od której nie sposób się oderwać i która wpływa na czytelnika mimo braku moralizatorskich treści. 

Esther wyrusza z Tasmanii do Kopenhagi, by odkryć tajemnice skrywane przez jej nieżyjącą siostrę. W pamiętniku Aury odnalazła bowiem tajemnicze ilustracje, które zachęciły ją do opuszczenia wypracowanej rutyny. Tak dotarła na Wyspy Owcze, gdzie poznała wiele wyjątkowych postaci mających wpływ na jej dalsze życie. Tak również odnalazła siebie i sens dalszego działania. Poznała siostrę jakiej nie znała za życia i zrozumiała sekret będący na wyciągnięcie ręki. 

Przepiękna narracja i jeszcze lepsze przedstawienie miejsc odwiedzanych przez Esther. Cudownie było odkrywać wszystkie detale podróży, której celem były także elementy wierzeń, miejscowego folkloru czy pamiętanych przez pokolenia mitów. Tuż za tym stały kreacje postaci, nietuzinkowe, złożone, idealne do głębszej analizy. Na sześciuset stronach autorka rozłożyła tak wiele istotnych kwestii, którym warto było przyjrzeć się z bliska, że nawet nie wiem kiedy zleciał  mi czas jaki poświęciłam na lekturę. Przyglądałam się poetycko przedstawionej formie legend, nie pomijałam prozy życia i chwil zatrzymania doceniając jak wielką opowieść zbudowała autorka na bazie tego co otacza nas na co dzień. Trudno jednak opisać to w jakichkolwiek słowach - trzeba to po prostu doświadczyć na własnej skórze, popuszczając wodze wyobraźni, wraz z zrozpaczoną kobietą podążając śladami ukochanej siostry w drodze do ukojenia, zrozumienia, zabliźnienia ran. 

"Siedem skór Esther Wilding" to jedna z tych powieści o których się nie zapomina i do których się wraca. Piękna, wyjątkowa, uniwersalna, pisana tak plastycznym językiem, że w naszej głowie odgrywają się obrazy niczym z najbardziej efektownych filmów. Holly Ringland sięgnęła po wszystkie fascynujące motywy: podróż zmieniającą charakter, siłę siostrzanych więzi, poczucie zagubienia, straty, poszukiwanie rozwiązania zagadki - tworząc przy tym spójną, ekscytującą całość, która przypadnie do gustu nawet najbardziej wymagającemu czytelnikowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz