Kontynuacja „Jeleniego sztyletu” i „Bursztynowego miecza”, cyklu o wojowniczce Wszeborze Lapis.
Cykl Jeleni sztylet to zdecydowanie jedna z ciekawszych polskich serii jakie wpadła w moje ręce. Imponuje rozmachem, zaskakuje wydźwiękiem, trzyma w nieustannym napięciu.
Marta Mrozińska składa na nasze dłonie trzeci tom przygód bohaterów a ja w między czasie zachęcam Was do zachowania chronologii. Kluczowy ciąg przyczynowo-skutkowy jest tutaj dyktowany wyborami bohaterów a wszystkie części tworzą spójną, powiązaną ze sobą całość. Autorka co prawda wspomina pewne kluczowe fakty, ale nie w sposób uzupełniający na tyle, by docenić klimat czy rozmach. A wszystko jest tutaj naprawdę zachwycające, bohaterowie nieszablonowi, idealni do głębszej analizy, przygody wielowątkowe a sam klimat: niezwykle intensywny, dopełniający dzieła. Sięgając po pierwszy tom nie spodziewałam się tak mocnego powiązania z twórczością autorki a jednak całkowicie przepadłam w wykreowanym przez nią świecie.
Bora zrobi wszystko, by przywrócić dawną chwałę Staremu Ludowi. Jej celem jest ostateczne zamknięcie wojny dwóch królestw. Mając w swoich dłoniach potężny dar sieje spustoszenie i próbuje walczyć z zachowaniem resztek człowieczeństwa. Zrobi wszystko, by ochronić swoich najbliższych. Nic nie będzie łatwe w tej ostatecznej misji a los wydaje się dyktować własne warunki. Czy dziewczyna wyjdzie cało z tej sytuacji? Czy wygra walkę z czasem oraz narzuconymi zasadami zła?
Fabuła poprowadzona na mocno ponad pięciuset stronach rozpościera nad nami historię pełną ukrytych znaczeń. Wszystko było tutaj w pełni przemyślane, dojrzałe oraz niosące dodatkowe wartości na pierwszym planie. Autorka miała konkretny plan na swoje dzieło, który realizowała krok po kroku od samego początku a to zaowocowało trylogią pełną silnych emocji, niebezpieczeństw czy pojawiających się na naszej drodze postaci, których los ani przez moment nie był nam obojętny. Magia wyznaczała rytm podejmowanych decyzji, konsekwencje nie zawsze były łaskawe a dookoła piętrzyły się trudne do rozwiązania sytuacje, które udowadniały, że nigdy nie możemy być pewni tego co przyniesie jutro. Bora ponownie borykała się z tematem poszukiwania własnego miejsca w świecie, tym dla niej trudniejszym, że niosła na swoich barkach ogromne piętno. My trzymaliśmy za nią kciuki, ale czy to miało jakikolwiek wpływ na finał? Przekonajcie się sami!
"Smocza Łza" to idealne zwieńczenie przygód bohaterki. Przyznaję, że lepiej nie mogłabym wyobrazić sobie poprowadzenia fabuły a jednak Marta Mrozińska miło mnie zaskoczyła dodatkowymi smaczkami. Wyobraźnia autorki wydaje się nie mieć granic a o perfekcyjnie wpływa na opowieść pełną szeptów, domysłów, cudownego klimatu. Pisana z pasją, oddaniem, nieszablonowa historia poryw nas w swoje objęcia i nie wypuszcza na długo po zamknięciu ostatniej strony. Fantastyka idealna w swojej głębokiej formie, momentami chwytająca za serce, nieustannie intrygująca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz