"Scythe & Sparrow" Brynne Weaver, Tyt. oryg. Scythe & Sparrow, Wyd. Czwarta Strona, Str. 424
Okazuje się, że kości jest dużo łatwiej poskładać niż złamane serce.
Seria Niszczycielska miłość zaskakuje swoją oryginalnością. Kto nie lubi nietuzinkowych romansów, w których może się wydarzyć dosłownie wszystko? Brynne Weaver po raz trzeci serwuje nam jazdę bez trzymanki i pokazuje, że romans wciąż może wymykać się schematom.
Trudno jest dość do ładu z tą opowieścią, jeśli nie czytaliście wcześniejszych tomów, więc polecam najpierw nadrobić zaległości. Niewątpliwie jednak docenicie pióro autorki i jej pomysł, który został w pełni zrealizowany od A do Z. Śledząc przebieg wydarzeń od samego początku śmiało mogę stwierdzić, że nie tylko wykorzystano tutaj potencjał świeżego pomysłu, ale także przedstawiono miłosne tragedie w świetle nieznanych mi do tej pory emocji. Trzecia część trzyma poziom swoich poprzedniczek i ponownie pokazuje tendencję do popełniania zbrodni jako zabawę dla znudzonych bohaterów, potrzebujących w jakiś sposób odreagować trudny dnia codziennego.
Fionn uciekł od tego przez co musiał przejść mając nadzieję, że zacznie życie na nowo. Przez swoją niedoszłą narzeczoną stracił to nad czym tyle lat pracował. Postawił na rozwój, na ciężką pracę oraz całkowicie odrzucił myśli o potencjalnych miłosnych relacjach. Nie spodziewał się, że los ma dla niego inne karty. Na jego drodze stanęła Rose, motocyklowa akrobatka, która dla relaksu morduje ludzi. Miało się to wszystko skończyć a wydaje się, że dla Fionna to dopiero początek piekła.
Brzmi niemożliwie? A kto powiedział, że miłosne opowieści mają bazować na realności? Poza tym czy w każdym z nas nie tkwi odrobina szaleńca? Autorka powołała do życia charyzmatycznych bohaterów, którzy od początku do końca stanowili idealną bazę do głębszej analizy i pozwolili rozkładać swoje osobowości na czynniki pierwsze. Kontrolowany chaos napędzał fabułę, silne emocje koncentrowały na sobie naszą uwagę a to co działo się na drugim planie podsycało wyobraźnię. Autorka połączyła kilka motywów, wykorzystała ironię oraz sarkazm, zmusiła nas do wyjścia ze strefy komfortu, ponieważ nie był to słodki romansik przywołujący na twarzy wypieki a niebezpieczna rozgrywka między bohaterami, której przebieg trudno było przewidzieć do samego końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz