"Zatracenie" Kathryn Taylor, Tyt. oryg. Verloren, Wyd. Akurat, Str. 368
PREMIERA: 15 lutego 2017r.
"Prawda nie zawsze wygląda tak, jak przedstawiają ją gazety. Często jest znacznie bardziej... skomplikowana."
Seria Barwy miłości pojawia się w trzecim tomie już z innymi bohaterami. To dobrze, bo uważam, że historia Grace i Jonathana została zamknięta i nie ma potrzeby rozbudowywać tego wątku. Tym razem w roli głównych bohaterów odnalazła się nowa para - Sophie i Matteo.
Książki pisane przez Kathryn Taylor gościły w mojej biblioteczce nie jeden raz. Przeczytałam wszystkie jej powieści przełożone na język polski i mogę śmiało napisać, że wiem już na co stać autorkę. Dlatego bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że choć seria Barw miłości będzie kontynuowana, to poznamy w niej losy nowych bohaterów. Znacie to poczucie zniechęcenia do serii, którą lubicie, a która zaczyna już ciągnąć się w nieskończoność? Ja niestety znam i cieszę się, że Taylor wie, kiedy trzeba coś przerwać. Dlatego w momencie gdy czytałam przedostatni tom tej serii zakończyłam przygodę z poprzednimi bohaterami i nie miałam zamiaru do nich wracać. Szczególnie, że Grace nie trafiła do grona moich ulubionych bohaterek, bo jej charakter kompletnie mnie nie kupił. To przełożyło się trochę na obawy wobec nowej głównej postaci - Sophie. Pojawiły się w mojej głowie pytania: czy będzie tak samo niekonsekwentna w swoich wyborach jak jej poprzedniczka? Czy też zatraci się w miłości na tyle by stracić poczucie zdrowego myślenia? Na szczęście moje obawy okazały się zbędne, bo Sophie to zdecydowanie bohaterka z wyższej klasy.
Powieść utrzymana jest w schematach typowej powieści erotycznej i tutaj chyba już nic nie da się zrobić. Autorzy tego gatunku uparcie dążą do upodobnienia swoich powieści do Grey'a i zapominają, że pisanie książek daje możliwie nieskończone horyzonty do kreowania fabuły. Nie wiem dlaczego Taylor uparła się na trzymania swoich męskich postaci w bardzo zbliżonej postaci do Grey'a, ale tak niestety jest i to chyba jedyny minus tej powieści, na który chcąc nie chcąc trzeba przymknąć oko. Bo całość jest naprawdę dobra i warta przeczytania. Matteo to człowiek, który nie łatwo pokazuje uczucia i kryje się za maską obojętności. Wiadomo - jedyna Sophie potrafi do niego trafić i krok po kroku próbuje zbudować z nim konkretną relację, jednak im bardziej ona się stara, tym mocniej on się od niej oddala. To ciekawy kierunek w fabule, bo chociaż miałam świadomość, że Matteo skrywa jakiś sekret i właściwie domyślałam się co to może być, świetnie bawiłam się podążając tropem tajemnicy razem z Sophią. Dodało to tej historii pazura, nie skreśliło jej do typowej powiastki z nacechowaniem scen erotycznych, a po prostu zmieniło kierunek i poprowadziło czytelnika przez powieść z subtelnie nakreślonymi zasadami. Bądź co bądź - ustalonymi przez samego Matteo.
Jak na gatunek przystało, jest to przede wszystkim powieść kierowana do pełnoletnich czytelników. Pojawiają się w niej sceny, których zabraknąć nie mogło, ale nie są one szczególnie wyniosłe, nie gorszą, nie balansują na krawędzi. Mogłabym nawet napisać, że autorka trochę się wstrzymała z całym tym erotyzmem w fabule i odpuściła - na szczęście dla czytelnika, który bardziej zaangażował się w nić uczuć powstałą między główny bohaterami niż fizycznym pożądaniem. Wszystko się ładnie zrównoważyło, szczególnie że bohaterowie naprawdę dobrze wypadli w swoich rolach - Sophie to zadziorna kobieta, która wie czego chce i nie boi się zawalczyć o swoje, a Matteo - profesor sztuki - działa na nerwy - ale tak przyjemnie - i powoli odkrywa zakamarki swojej natury.
Podsumowując, "Zatracenie" to chyba najlepsza część serii. Doskonale bawiłam się podczas czytania, nie znalazłam minusów w kreacji głównych bohaterów, ba! nawet ich polubiłam. Jedynie schematyczność trochę dała mi w kość, bo chciałabym w końcu przeczytać o czymś nowym. O ile tutaj akcja rozgrywa się w Rzymie i czytelnik może poczytać trochę o dziełach sztuki, to jest to bardzo skąpo nakreślony wątek, stanowiący jedynie tło dla konkretnych cech gatunku. Dlatego polecam historię nie tylko fanom serii, ale i każdemu kto ma na nią ochotę, bo spokojnie możecie rozpocząć przygodę z tym tomem bez znajomości poprzednich dwóch części.
Ja na chwilę obecną jestem przesycona erotykami, czytając wszystkie tomy serii Crossfire pod rząd, więc dopóki nie skończę ostatniego tomu i nie otrzeźwieję z tego gatunku, na razie sobie ją odpuszczę :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ifeelonlyapathy.blogspot.com
Wpisuję na listę do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńDwa pierwsze tomy są moim wyrzutem sumienia - leżą na półce odłogiem od dłuższego czasu... Chyba wypadałoby w końcu zabrać się za nie.
OdpowiedzUsuńO serii słyszałam, ale jeszcze nie przeczytałam żadnego tomu.
OdpowiedzUsuńJa dopiero przeczytałam pierwszy tom tej serii. Dwa pozostałe więc nadal przede mną.
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszy tom tej serii i przypadł mi do gustu, dlatego będę miała na uwadze kolejne tomy.
OdpowiedzUsuńNie znam serii, ale może w wakacje uda mi się to nadrobić. A Rzym zawsze mnie kusił swoim urokiem, nawet jeśli jest tylko wzmianka o nim w książce, natychmiast chcę się z nią zapoznać. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że autorzy nowych erotyków tak uparcie dążą do Greya, przecież da się poprowadzić tego typu historię w ciekawy, a przede wszystkim NOWY sposób... Wystarczy określić interesującą fabułę, a historia niemal potoczy się sama. Ale cóż, nie ukrywam że i tego typu książki czasem trafiają w moje ręce i będę miała na uwadze ten tytuł. ;)
OdpowiedzUsuńOj, jak erotyk, to zupełnie nie dla mnie. ;/
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to książka dla mnie, okładka też bardzo mi się nie podoba.
OdpowiedzUsuń