"Jutro będziemy szczęśliwi" Anna Dąbrowska, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 304
"Życie nie polega na cofaniu się, tylko na zawracaniu i wybraniu odpowiedniej drogi, gdy ścieżki prowadzą donikąd."
Dawna miłość, dramatyczne wydarzenia, klimat zbliżającej się zimy i dobry styl - to połączenie idealne, które znajdziecie w najnowszej powieści Anny Dąbrowskiej.
Ten kto czytał wcześniejszą powieść autorki "W rytmie passady" wie, że autorkę stać na bardzo dużo. Osobiście wyczekiwałam jej najnowszej książki, bo lubię kontynuować przygodę z autorami, którzy zaskakują mnie w tak pozytywny sposób. Jednak o ile wcześniej wspomniana powieść mocno mnie oczarowała, o tyle "Jutro będziemy szczęśliwi" okazała się historią znacznie bliższą mojemu sercu. Myślę, że to za sprawą odrobinę starszych bohaterów, z którymi bardzo szybko mogłam się utożsamić.
Zuza, główna bohaterka powieści prowadzi czytelnika przez swoją powieść w bardzo charyzmatyczny sposób. To postać trochę zagubiona, subtelnie wycofana a jednak dojrzała i dążąca do swoich celów. Jest idealnym przykładem zwykłej dziewczyny będącej odzwierciedleniem wielu czytelników. Zuza przeżyła szok trzy lata temu, kiedy odszedł od niej chłopak z którym wiązała swoją przyszłość. Bez słowa wyjaśnienia zniknął z jej życia i pozostawił wielką dziurę w sercu. I chociaż ta sytuacja wytrąciła ją z równowagi, odebrała sens wszystkich planów - postanowiła walczyć o odnalezienie szczęścia. To wielki plus dla tej bohaterki, bo zamiast wylewać morze łez próbowała poukładać swoje życie na nowo. Może nie wychodziło jej to najlepiej, ale robiła cokolwiek: a to już naprawdę dużo.
Adam, który otrzymał rolę kochanka bez serca powrócił po latach do rodzinnej miejscowości. I na nowo wkradł się w życie dziewczyny. Trudno było mi zrozumieć jego zachowanie i decyzje jakie podjął, choć przyznaję, że wyjaśnienia z jego strony były całkiem wiarygodne. Trudno jednak przestawić się w sposobie odbioru postaci, kiedy najpierw darzymy kogoś szczerą niechęcią. Adam jednak nie był złym chłopakiem tylko zagubionym, nawet bardziej niż można by przypuszczać. Dlatego ze strony na stronę próbowałam dać mu szansę i widząc jak Zuza reaguje na każdy jego sygnał - w końcu zrozumiałam jak trudno było chłopakowi.
Autorka postanowiła wykorzystać pierwszoosobową narrację, a w rolę mówiących - wcielić Zuzę oraz Adama. Dzięki temu oraz skokom w czasie ku wydarzeń sprzed trzech lat, otrzymałam szczegółowy obraz wszystkich wydarzeń z emocjonalną analizą wszystkich bohaterów. To dodało książce wiarygodności i uroku oraz pozwoliło mi zżyć się z bohaterami. Przyznaję, że jest w tym duża zasługa Anny Dąbrowskiej której lekkie pióro snuje jednocześnie kolejną już, piękną powieść o miłości z motywem prawdziwego życia - trudnego, pokręconego, z wyborami za które niestety zawsze musimy sami odpowiadać.
"Jutro będziemy szczęśliwi" to piękna, ponadczasowa powieść o tym co w życiu liczy się najbardziej. Słodko-gorzka historia o ludziach, którzy mimo błędnych decyzji próbowali odbudować swój świat od nowa. Autorka w subtelny sposób przekazuje czytelnikowi, że pogoń za idealnym życiem nie zawsze jest właściwa, bo w tym wyścigu możemy zapomnieć o wartościach, które liczą się najbardziej - miłości, rodzinie i o przyjaciołach, którzy zawsze nas wspierają. Oto kolejna doskonała powieść autorki. Oby więcej takich!
Zazwyczaj staram się unikać tego typu książek, bo taka tematyka jakoś mnie odstrasza, ale myślę, że takie tytuły sprawdzają się jesienną porą :)
OdpowiedzUsuńPiękna powieść!
OdpowiedzUsuńMyślę o tej powieści, więc są duże szanse, że z czasem po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńChętnie ją przeczytam, tym bardziej że wiele dobrego o niej słyszałam. Ale może bliżej zimy, żeby być w klimacie :)
OdpowiedzUsuńPoluję na tę książkę, bo wiele osób chwali.
OdpowiedzUsuń