"Jeśli tylko…" Karolina Klimkiewicz, Wyd. Novae Res, Str. 274
"Jeśli cuda zdarzają się tuż obok cierpienia, są jeszcze bardziej widoczne, jeszcze bardziej chcemy w nie wierzyć i nawet nie staramy się im zaprzeczyć. Mimo że zmienia się wszystko, każdy ma nadzieję, że w tym szaleństwie jest chociaż odrobina dobra."
Niepozorna powieść po raz kolejny pokazała, że debiut może być lepszą historią od niejednej powieści zaprawionego w bojach pisarza. Przemyślana, dobrze napisana i pełna niezapomnianych emocji - lektura idealna dla każdego kto nie obawia się uronić kilku łez i czerpać nadzieję z lepszego jutra dla bohaterów.
Fabuła tej historii nie przypomina szalonych uniesień, nie przyspiesza bicia serca ani nie zwala z nóg. Jest jednak napisana w sposób delikatny i zaskakująco subtelny, dzięki czemu czytelnik czuje się jak w jednej z piękniejszych powieści o nadziei i miłości, które tak naprawdę przeplatają się ze sobą nawzajem. Nie do końca poparłabym fakt, że jest to historia miłosna - właściwie lepiej pasuje mi tutaj powieść obyczajowa z wątkiem romantycznym.
Autorka prowadzi przez swoją historię lekkim i bardzo obrazowym stylem. Chociaż wprowadziła nutę niepewności w stosunku do kreacji głównej bohaterki, nie sposób nie polubić Leo i Leili. Jedno przypadkowe spotkanie na plaży zaowocowało nawiązaniem potężnej nici porozumienia i nic w tym dziwnego, bo czytelnik niemal od pierwszego spotkania z nimi dostrzega jak doskonale do siebie pasują. To nie jest częste, bo ostatnio podobni bohaterowie w literaturze muszą się wzajemnie dotrzeć i nierzadko potrzeba do tego solidnej dawki zgrzytów. A jak się okazuje wystarczy w łatwy sposób pokierować ku siebie dwójkę bohaterów by otrzymać bardzo wiarygodną relację.
Historia płynie przed siebie bez porywów, ale w tym przypadku to jej atut. Bohaterowie z krwi i kości odkrywają przed czytelnikiem swoją opowieść, a jest ona wciągająca ze względu na luki w opowieści. Sekrety i tajemnice powoli odkrywają się przed czytelnikiem i ujawniają prawdę o bohaterach. Dzięki temu ze strony na stronę buduje się obraz dobrej fabuły przypominającej układankę - każde słowo prowadzi do ostatecznego finału z ułożeniem wszystkim elementów w jedną całość.
To bardzo udany debiut. Jestem pod wrażeniem dojrzałości stylu i kreacji bohaterów. To jedna z tych powieści, które czarują i trzymają przy sobie na długo. "Jeśli tylko..." jest książką lekką i subtelną a jednak czarującą. Miłym zaskoczeniem okazał się finał powieści, który przyniósł ze sobą pewien morał. Jaki? Przekonajcie się sami, ale jestem pewna, że nie pożałujecie swojego wyboru.
Tym razem mnie przekonałaś swoją recenzją i chętnie poznam bliżej powyższą książkę
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Chętnie poznam Twoją opinię :)
UsuńKsiążka znajduje się na mojej liście, jestem jej bardzo ciekawa. ;)
OdpowiedzUsuńPoszukaj, przeczytaj - naprawdę warto :)
UsuńBardzo chcę przeczytać tę ksiazke. Ciągle na nią poluję.:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za szybkie złapanie w sidła, bo książka jest tego warta :)
UsuńLubię sięgać po debiutanckie dzieła autorów bo potem z czasem mogę zaobserwować jakie zmiany zachodzą w ich stylu pisania, zobaczyć jak rozwijają się twórczo :)
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
Mam dokładnie tak samo. A najbardziej lubię patrzeć jak dynamicznie idą do przodu kariery autorów, których znałam od debiutanckiej powieści :)
UsuńUwielbiam takie udane debiuty :)
OdpowiedzUsuńChyba nic bardziej nie cieszy :)
UsuńDo debiutów przyznam, że podchodzę jak pies do jeża ;) Przyznam jednak, że tytuł mnie zainteresował.
OdpowiedzUsuńKiedyś też tak miałam, bo to jednak strach zmarnować czas na coś co może okazać się niewypałem. Ale ryzyko mam we krwi i dzięki temu trafiam właśnie na takie intrygujące historie. Ta - potwierdzam - jest tego warta ;)
UsuńMam tę książkę na półce ;) Liczę na udaną lekturę ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się swoją opinią :)
UsuńBez czytania fabuły czuję się już zachęcona do sięgnięcia samą okładką;) Ładnie o niej piszesz, chętnie po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zachęciłam. A i mnie okładka przyciągnęła :)
UsuńZawsze jest to miłe zaskoczenie, gdy debiut okazuje się taki dobry ;)
OdpowiedzUsuńO tak, zdecydowanie :)
UsuńJak mi wpadnie w ręce to nie odmówię i zapoznam się bliżej z tą historią:)
OdpowiedzUsuńPolecam! Koniecznie podziel się swoją opinią po przeczytaniu :)
UsuńPierwsze słyszę o tej książce, ale zapowiada się ciekawie :) Może kiedyś przeczytam ^^
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Czekam, aż w końcu powieść do mnie dotrze, bo wiem, że były z nią jakieś problemy. Mam nadzieję, że spodoba mi się równie mocno, jak Tobie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tę książkę jakiś czas temu i muszę przyznać, że mile spędziłam z nią czas, chociaż wybranka serca głównego bohatera wielokrotnie dawała mi w kość. ;) A co do kwestii debiutu, to sama się nadziałam na to stwierdzenie, bo autorka już coś wcześniej wydała, ale jako że nastąpiły pewne komplikacje, to jej pierwsza książka stała się truuudno dostępna. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
BLUSZCZOWE RECENZJE