czwartek, 22 marca 2018

"Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy" Fiona Sussman

"Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy" Fiona Sussman, Tyt. oryg. The Last Time We Spoke, Wyd. Kobiece, Str. 376

"Czuła się jak zawieszony w pustce astronauta, który nie wie jak wrócić na statek , ani nawet czego chce."

Oceniam książki po okładce, wydało się. Uwielbiam minimalistyczny styl, który obiecuje mi bogate wnętrze. Tak trafiłam na powieść Fiony Sussman - najpierw przemówiła do mnie szata graficzna. Na całe szczęście! Bo dzięki temu zdecydowałam się na lekturę niezwykle emocjonalnej powieści, z półki zapowiadającej same bestsellery.

Wszystko wskazywało na to, że autorka napisała typowy thriller. Już pierwsze strony powieści przekonują czytelnika do brutalności świata i niepewnego jutra. Carla, główna bohaterka świętując wraz z mężem i synem we własnym domu nie spodziewa się, że ich wspólne dni są policzone. Ben odbiera jej wszystko co kocha i pozostawia samą a sam trafia do więzienia. Tak rozpoczyna się mocny wstęp pełen krwi i trudnych do zniesienia emocji, kiedy na oczach czytelnika rozgrywa się prawdziwe rodzinne piekło.

Jednak to tylko pozory. Intensywne początkowe sceny zaczynają ustępować miejsca prawdziwej historii, która okaże się emocjonalną podróżą w głąb samego siebie. Autorka stawiając czytelnika w punkcie kulminacyjnym powieści już na pierwszych stronach nie przygotowała go na podróż pojawiającą się wraz z biegiem fabuły. Dzięki temu z otwartym umysłem podeszłam do psychologicznej części książki, w której miałam możliwość śledzenia dwójki najważniejszych bohaterów: Carli i Bena. To oni zbudowali bogatą sieć przemyśleń, powiązań i mostów łączących pozornie nic nie znaczące wątki. Autorka wykazała się dużą wprawą w kreacji bohaterów i stworzyła wiarygodne postacie, których indywidualne cechy przełożyły się na wiarygodność osobowości: rozkładając na czynniki pierwsze umysł każdego z nich otrzymałam możliwość zrozumienia ich sytuacji zbudowanej w jednym konkretnym momencie.

To co niemal od razu rzuca się w oczy to nietypowość narracji. Po dwóch stronach barykady stają brutalność i codzienność jako wyznaczniki normalnego dnia. Z jednej strony pozornie nic nie znaczące czynności, wykonywane każdego dnia zostają opisane przez autorkę w każdym detalu by płynnie przejść do brutalności rozgrywanych wydarzeń, mocnych w przekazie słów i nieprzyjemnych działań ze strony bohaterów. Taki kontrast może początkowo odrzucać, ale wystarczy przeczytać kilka pierwszych stron by zrozumieć, że autorka podjęła się trudnej rzeczy: opisania świata w takich barwach jakie widzimy naprawdę. I wyszło jej to naprawdę bardzo dobrze. W tym wszystkim odnalazłam mnóstwo ponadczasowych prawd: o uprzedzeniach, które kształtują charakter człowieka, o przeszłości, która ma wpływ na nasze dalsze życie oraz - co najważniejsze - o życiu po utracie tych, których kochamy najbardziej i przebaczeniu, które być może nigdy nie powinno mieć miejsca.

Bez wątpienia "Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy" to nie jest książka dla każdego. Fabuła pisana ładnym stylem jest ciężka i powolna, ale absolutnie nie umniejsza to jej przekazu. Wręcz przeciwne - pozwala przyjrzeć się każdemu drobiazgowi istotnemu dla rozgrywanych wydarzeń. Jednak to nie sama fabuła buduje powyższą historię a emocje: bardzo silne i odbijające się w sercu czytelnika, skłaniające do chwil wzruszeń i nieśmiałego uśmiechu. Warto przygotować sobie wraz z lekturą pudełko chusteczek, bo bardziej wrażliwi czytelnicy (oraz ci o miękkim sercu, którzy absolutnie się do tego nie przyznają) nie będą mieli ochoty powstrzymywać łez. Ja nie miałam, a bardzo rzadko płaczę podczas czytania. To zatem posłuży za moją ostateczną rekomendację.

7 komentarzy:

  1. Czy tylko mnie zawiodła ta powieść? Jestem wrażliwą osobą, a ta historia nie wywołała we mnie żadnych emocji, nie wspominając o łzach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie z tymi książkami bywa. Nie przejmuj się :)

      Usuń
  2. Nie mogę się już doczekać przeczytania tej książki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę,że warto sięgnąć po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie to wyglada... A uwielbiam jak książka wygląda niepozornie, a później okazuje się, że jest pełna emocji...

    OdpowiedzUsuń