"Tak cię straciłam" Jenny Blackhurst, Tyt. oryg. How I Lost You, Wyd. Albatros, Str. 416
"Choć pogodziłam się z tym, co zrobiłam, nie oczekuję wybaczenia. Wiem, że nigdy nie wybaczę sobie samej."
W głowie człowieka odgrywa się przedstawienie, na które nie zawsze jesteśmy zaproszeni. Co dzieje się w umyśle, gdy odwracamy wzrok? Czy własna osobowość potrafi płatać figle?
Bardzo lubię powieści Jenny Blackhurst. Chociaż pisze lekko i jej styl jest niezobowiązujący to same historie potrafią mocno na mnie wpłynąć. Skupiając się na procesach psychologicznych oraz na wewnętrznych rozterkach swoich bohaterów autorka zabiera mnie za każdym razem w podróż, która podważa moje zdrowe zmysły. Wiele razy przyłapywałam się na nieśmiałych oskarżeniach w stosunku do głównych bohaterów danej powieści Blackhurst, by w efekcie przekonać się, że wszystko co założyłam było błędne. I właśnie za to polubiłam jej książki - za element zaskoczenia, dopracowanie, wciągające historie. Przyznaję również, że najnowsza powieść autorki również bardzo przypadła mi do gustu.
Tym razem to historia, która która mocno mnie poruszyła. Nie łatwa tematyka w połączeniu z problemami psychicznymi głównej bohaterki sprawiły, że początkowo nie dawałam wiary w to co się dzieje. Susan wychodząc po trzech latach z więzienia nie miała nic poza nową tożsamością. Od teraz nazywa się Emma i musi żyć z przekonaniem, że zabiła swojego synka. Wszyscy - bliscy, lekarze, przyjaciele - zgodnie informują kobietę o dramatycznych wydarzeniach przez które przeszła. Jednak czy na pewno mają rację? Czy matka uśmierciłaby swoje ukochane dziecko? Czy jest cień nadziei, że wszyscy się mylą?
Jednak nie spuszczając z oka kreacji głównej bohaterki (bardzo dobrej swoją drogą) powoli łączyłam fakty z domysłami. Autorka zaprosiła mnie w sam środek gry, w której jak się okazało każdy detal miał swoje znaczenie. Przyglądałam się zatem pobocznym bohaterom, notowałam w pamięci dialogi w których wyczuwałam nutę fałszu i bawiłam się wspaniale podczas tej przygody. Nie mogłam przestać zachwycać się dopracowaniem, masą przeróżnych emocji oraz przede wszystkim ciężkim klimatem tajemnicy wiszącym w tle. Wszystko to połączyło się ze sobą w jedną spójną całość, a akcja ani na moment nie przerwała swojego dynamicznego biegu.
Uwielbiam thrillery psychologiczne i wymagam od nich, by zaskakiwały mnie na każdym kroku. Właśnie to udało się osiągnąć Jenny Blackhurst. Nie tylko przekonała mnie do zachwianej psychiki Susan/Emmy, która właściwie błądziła początkowo jak we mgle nie bardzo wiedząc jak rozpocząć poszukiwania prawdy, ale gdy już zdecydowała się działać wyciągała na jaw nowe, zaskakujące fakty. Podążałam wraz z nią po nitce do kłębka i tym razem również nie zdołałam wyprzedzić biegu wydarzeń - finał pozytywnie mnie zaskoczył niebanalnym rozwiązaniem zagadki.
Asem w rękawie Jenny Blackhurst jest temat w którym czuje się jak ryba w wodzie. Wciąż zaskakuje mnie głęboką studnią ludzkiej psychiki, pokazując że w naszych głowach wszystko jest możliwe. "Tak cię straciłam" to historia pomysłowa, dobrze napisana i wciągająca na całego. Czasami przeraża, kiedy indzie budzi zastanowienie, ale zawsze towarzyszy wszystkiemu wiele emocji. Lubię styl autorki, lubię także kreację bohaterów - niby bliscy a jednak odlegli, zamknięci w świecie własnego umysłu - więc szczerze polecam fanom książek pełnych wrażeń.
Jestem świeżo po lekturze tej książki i nadal nie mogę o niej zapomnieć. 😊
OdpowiedzUsuńJa też lubię thrillery psychologiczne, więc na pewno zajrzę do tego.
OdpowiedzUsuńTo jest jedna z tych książek, które koniecznie muszę przeczytać w tym roku.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk