"Dziennik singielki. Jak upolować mężczyznę" Małgorzata Mroczkowska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 544
"A cierpliwości cały czas się uczę."
Wydawać by się mogło, że miłość przychodzi sama. A jeśli to tylko chwyty marketingowe dla wzruszających powieści? Jeśli prawdziwa miłość... nie istnieje?
Jeśli szukacie powieści, która Was rozchmurzy, potrzebujecie relaksu, zrozumienia, odpoczynku, radości lub czegokolwiek co poprawi Wam nastrój i pozytywnie nastawi na kolejne dni, polecam zdecydować się na powieść Małgorzaty Mroczkowskiej. Historie tej autorki są lekkie i sympatyczne, podobnie jak bohaterowie których kreuje, ale co najważniejsze - życiowe. Każdy z nas znajdzie motyw przewodni kluczowy dla swoich problemów i chętnie pozna możliwe rozwiązania.
Tym razem otrzymałam historię singielki, która nie ma szczęścia w miłości. Będąc sama z wyboru, niekoniecznie swojego, Julia sama nie wie czy w życiu coś jeszcze ją zaskoczy. Ze swoim lekkim podejściem do życia nie jest fanką pracy, którą wykonuje - przychodzi ostatnia, wychodzi pierwsza a i czasami w ciągu dnia zdarza jej się zagapić. Jednak w końcu nie samą pracą człowiek żyje! Są zakupy, przyjaciele i miłość... której w tym przypadku jeszcze, dokładnie - jeszcze - nie ma. Czy Julia odnajdzie swojego partnera w aplikacji randkowej? A może niespodziewanie spotka go na ulicy?
Muszę przyznać, że z Julią trzymałam sztamę od samego początku. Kreacja tej bohaterki ogromnie przypadła mi do gustu, ponieważ w jej charakterze, działaniach i przychodach widziałam samą siebie. Chociaż starała się jak mogła, wszystko leciało jej z rąk, pech jej nie opuszczał a nowo poznani towarzysze potencjalnego, przyszłego życia wydawali się mało atrakcyjni lub już zajęci. Chociaż uparcie twierdzili, że wcale im to nie przeszkadza. Julia jednak nie załamywała rąk a z uśmiechem na ustach szła przez kolejne wydarzenia, pokonywała kłody rzucane jej pod nogi przez życie i cieszyła się z tego co ma. A czy nie o to chodzi, by zawsze żyć w zgodzie z samym sobą?
Powieści Małgorzaty Mroczkowskiej są lekkie i przyjemne, a prawda w nich ukryta zawsze ma swoje poparcie w prawdziwym świecie. W dobie internetowych randek, wielkich oczekiwań i wciąż nieuchwytnej miłości trudno się dziwić, że młodość Julii przemija pod znakiem poszukiwania idealnego wybranka. Chociaż jest w jej przygodach wiele przekąsu i smacznego poczucia humoru, za wszystkim kryje się także prawda o życiu w samotności, potrzebie akceptacji, zrozumieniu i wielkiej chęci bycia kochanym bezinteresownie. Jak zatem nie zrozumieć głównej bohaterki, nie trzymać za nią kciuków oraz nie śledzić jej historii? Nie da się! Szczególnie, gdy wszystko jest tak pomysłowo uchwycone i wciągające od samego początku.
Na poprawę humoru, w leniwe popołudnie czy po prostu - by na moment zapomnieć o ciężkim dniu, przychodzi z pomocą "Dziennik singielki". To jedna z tych historii podczas czytania której uśmiech nie schodzi z twarzy a historia przeplata się z naszym życiem i już nie wiadomo czy czytamy o losach bohaterów, czy może naszych własnych. Lekka, emocjonująca i pełna zakręconych zwrotów akcji to propozycja w sam raz na aktualną, słoneczną porę roku.
Lektura idealna na lato.
OdpowiedzUsuńZapisuję tytuł, czasem potrzebuję oderwać się od moich kryminałów ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo jej ciekawa, póki co czytam same pochlebne recenzje :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Na lato super. 😊
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie dla mnie, ale nie mówię stanowczo: nie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Nie miałam co prawda w planach i nawet nie wiedziałam o istnienuiu tej książki :) Ale brzmi ciekawie... hmmm
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com