środa, 19 czerwca 2019

"Wschody i zachody słońca" Aleksandra Tyl

"Wschody i zachody słońca" Aleksandra Tyl, Wyd. Prozami, Str. 464

"Zrozumiałam, że świat codziennie dla kogoś się zaczyna i dla kogoś kończy. Jedni się rodzą, inni umierają. Słońce dalej wschodzi i zachodzi, ale nie dla wszystkich."

Kiedy życie do biega końca, przyjęte zasady wydają się nie mieć sensu. Kiedy można rozegrać swój czas na własnych warunkach?  

Chociaż o książkach Aleksandry Tyl słyszałam wiele dobrego, dopiero z jej najnowszą powieścią mogłam się przekonać co czytelniczki dostrzegają w jej prozie. Piękna historia obyczajowa angażująca wiele emocji oraz powołująca do życia licznych bohaterów oka mgnieniu zabrała mnie w sam środek historii, która bez problemu mogłaby wydarzyć się gdzieś w prawdziwym życiu. 

Piękna posiadłość, malowniczy Sopot, wschody i zachody słońca nad urokami życia głównych bohaterów. Tak rozpoczyna się historia starszej pani, która zauważyła, że jej życie chyli się ku końcowi. Postanowiła więc zmienić reguły swojej historii i w finale zatroszczyć się o własne interesy. Nie jest to jednak wszystko takie proste, ponieważ rodzina bogatej staruszki najmuje opiekunkę, która nie tylko ma dbać o jej dobre samopoczucie, ale i odstraszać potencjalnych kandydatów do spadku. I chociaż zadanie wydaje się banalnie proste, młodej kobiecie przyjdzie stawić czoła nie lada wyzwaniom.

Autorka zabrała mnie w sentymentalną podróż świadomie łącząc wydarzenia z teraźniejszości z tymi, które działy się wiele lat temu. Uwielbiam takie zderzenie dwóch światów, połączenie doświadczeń oraz wspomnień, zetknięcie dwóch pokoleń. Dlatego z przyjemnością śledziłam kolejno odkrywane wątki, przede wszystkim skupiając się jednak na kreacji dwóch głównych bohaterek. Hanka, starsza pani z zadziornym charakterem szybko zajęła centralny punkt powieści i chociaż Małgosia, jej nowa opiekunka również wydawała się ciekawą postacią - nie miała szans z tak charyzmatycznie nakreśloną kreacją dostojnej damy, która już w życiu wszystko widziała. Autorka stworzyła wielowymiarowe, bogate w doświadczenia bohaterki, których los od początku do końca nie pozostawał mi obojętny.

Głównym motywem powieści jest zderzenie dwóch światów, które chociaż dzielą lata doświadczeń, nieoczekiwanie nawiązały pomiędzy sobą nić porozumienia. Początkowo nic nie wskazywało na to, że Hanna i Gosia znajdą w swoich historiach ukojenie i zrozumienie, ale gdy jedna skrywała pewną tajemnicę, druga próbowała ją rozwikłać co doprowadziło do wielu nieoczekiwanych zwrotów w fabule, nawiązań do przeszłości niezwykle istotnej dla aktualnych poczynań starszej pani oraz chwili zamysłu nad całą sytuacją.

"Wschodu i zachody słońca" to ukłon w stronę siły przyjaźni i miłości, historii odgrywającej kluczowe znaczenie w życiu każdego z nas oraz emocji wartych każdego przeczytanego zdania. Piękna, wyjątkowa lektura, która przekonała mnie, że powieści Aleksandry Tyl warte są bliższego poznania zabrała mnie do malowniczych miejsc pełnych wzruszeń oraz wyjątkowych chwil.

3 komentarze:

  1. Przyznam szczerze, że wcześniej nie zwracałam zbytniej uwagi na tę książkę, choć parę razy mignęła
    mi gdzieś jej okładka. Po Twojej recenzji wiem, że to był błąd. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że ta książka przypadłaby mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno czytałam tę książkę i zgadzam się z Twoją opinią ;)

    OdpowiedzUsuń