wtorek, 30 lipca 2019

"Ciasteczko z wróżbą" Iwona Anna Dylewicz

"Ciasteczko z wróżbą" Iwona Anna Dylewicz, książka aktualnie poszukuje swojego wydawcy

"Może w końcu znajdę odpowiedź na pytanie, które wciąż mnie dręczy. Kim jestem?" 

Jakiś czas temu pisałam Wam, że debiutancka powieść Iwony Anny Dylewicz pozytywnie mnie zaskoczyła i jej "Teatr snów" zabrał mnie w baśniową podróż. Lubię odkrywać nowe talenty, poszukiwać autorów, którzy mają coś do powiedzenia i tworzą gatunki. A bez wątpienia ta autorka lubi eksperymentować balansując na granicy fantastyki, mistycyzmu, jawy i snu. Trochę erotyku, trochę baśniowych tematów i wielka, wielka przygoda głównej bohaterki przemawiają na korzyść niewydanej jeszcze kontynuacji "Teatru snów".

Ruda, główna bohaterka książki, to dziewczyna która sama już nie wie co jest dobre a co złe. Zagubiła się gdzieś po drodze, szukała nieuchwytnego. Chociaż jest silna i niezależna, to uosabia nas samych: chociaż boi się wyzwań to ryzykuje, chociaż chce zmian - obawia się tego co ją czeka. A stoi w obliczu nie łatwego wyzwania, ponieważ magia towarzyszy jej cały czas. Sny, czy może lepiej nazwać je koszmarami, zagłębiają się w rzeczywistość ze zdwojoną siłą i trudno już oddzielić jej prawdę od kłamstwa. To sympatyczna bohaterka, którą bardzo polubiłam i nie pozostawiałam obojętna na jej kolejne przygody.

Drugi tom serii to przede wszystkim podwójna porcja zaskakujących zwrotów akcji. Autorka widocznie poprawiła się ze stylem, zmienił się też sposób prowadzenia fabuły: więcej przemyślanych działań, mniej chaosu. Za to Ruda wciąż pozostaje tą samą intrygującą główną bohaterką, która prowadzi czytelnika przez swoje niebezpieczne sny. Mogę śmiało zatem napisać, że to historia podnosząca poziom swojej poprzedniczki, która wciąga i ciekawi nie tylko fanów fantastyki. Odnalazłam w tej powieści wystarczająco dużo motywów (magia, miłość, przyjaźń, prawdziwe życie), by wiedzieć, że każdy znajdzie coś dla siebie.

W mrocznym klimacie przypominającymi niemal historię z thrillera, z niebezpieczeństwami na karku Ruda dowiaduje się kolejnych faktów związanych ze swoim pochodzeniem. Nie jest już zagubioną kobietą rozkochującą w sobie kolejnych mężczyzn a świadomą uwodzicielką, która zaczyna stawiać własne warunki. Narracja ze strony głównej bohaterki oraz trzecioosobowego obserwatora ładnie łączy się z rozgrywanymi wydarzeniami i dopełnia dzieła, by wyjaśniać wszystko co trzeba.

Warto czasami dać szansę debiutantom, nieodkrytym jeszcze autorom i tym, którzy dopiero kiełkują ze swoją twórczością. Tak odkryłam Iwonę Annę Dylewicz i jej sympatyczną serię o magicznym wydźwięku. Autorzy rozwijają się poprzez pisanie, jak każdy - poprzez ćwiczenia. A w rękach czytelnika - naszych - leży ocena, by mogli wiedzieć w którym kierunku podążać i co zmieniać. Dlatego dajmy im szansę, pozwólmy działać, oceniajmy. Osobiście chwalę sobie twórczość Iwony Anny Dylewicz i odsyłam Was do "Teatru snów" a zaraz po nim mam nadzieję, że najdzie Was ochota na "Ciasteczko z wróżbą".

5 komentarzy:

  1. Mnie też losy Rudej wciągnęły i z chęcią czytałam o jej kolejnych przygodach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko czytam polskich autorów, ale niezwykle zachęciłaś mnie swoją recenzją, więc zapisuję sobie oba tomy na liście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubie czytać debiutanckie powieści. Z chęcią przeczytam tę serię. :)
    Pozdrawiam :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubią czytać debiutanckie książki w,ięc zapisuję o sobie tytuł. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Debiutantom warto dać szansę, w końcu każdy autor nim kiedyś był :)

    OdpowiedzUsuń