środa, 4 września 2019

"Daddy cool" Penelope Ward

"Daddy cool" Penelope Ward, Tyt. oryg. Mack Daddy, Wyd. Editio, Str. 280

"To, że ktoś się wydaje silny na zewnątrz, nie oznacza, że jego serce jest niezniszczalne."

Przeszłość potrafi zaskakiwać. Ujawnia się najczęściej w momencie, gdy najbardziej staramy się o niej zapomnieć. Czy można ją oszukać?

Zawsze, gdy potrzebuję odetchnąć po ciężkim dniu i zrelaksować się przy jakieś książce a mam pod ręką nową lekturę od Penelope Ward wiem, że to właśnie to. Ta autorka mnie nie zawodzi, snuje lekkie historie romantyczne oparte na samym życiu i w prostych słowach zabiera mnie w sam środek uniesień między dwójką bohaterów. Nie inaczej było w przypadku "Daddy cool" czyli historii o przyjaźni i miłości nadszarpniętej przez przeszłości i walczącej z teraźniejszością.

Dobra, pomysłowa i zabawna historia dwójki bohaterów nie jest może czymś odkrywczym i kryje w sobie wiele znanych schematów, ale prawda jest taka, że w rękach Penelope Ward nawet powielane motywy wypadają dobrze. Wiele emocji, najczęściej tych pozytywnych, przeplata się przez całą fabułę a dialogi: czasami uszczypliwe, kiedy indziej szczere i pełne wyznań przybliżają do kreacji bohaterów, którzy i tak z miejsca zjednują sobie sympatię czytelnika. Wszystko za sprawą autorki, która kreuje ich na wzór zwykłych ludzi popełniających błędy i nie zawsze potrafiących sobie radzić z ich konsekwencjami.

Mackenzie Morrison i Francesca O’Hara wiele lat temu byli najlepszymi przyjaciółmi. Połączyło ich szczere uczycie, które - jak się wydawało - nie mogło zostać nigdy przerwane. Jednak on odszedł, pozostawiając ją samą, z pękniętym sercem. I tak płynął czas, na odnajdywaniu siebie na nowo, na leczeniu zadanych ran. Ona stanęła na nogi, zdobyła pracę marzeń i odnalazła kogoś ważnego. Jednak pewnego dnia Mack znowu stanął na jej drodze walcząc o miejsce w szkole, w której uczy kobieta dla swojego synka. Powróciły dawne wspomnienia oraz pojawiły się pytania jak zachować się w nowej sytuacji.

Chociaż wydawać by się mogło, że to książka pełna dramatów - wcale tak nie jest. Właściwie to pełna uroku i pozytywnego nastawiania historia o wybaczaniu, powrotach oraz drugich szansach. Wiele razy podczas czytania uśmiech nie schodził mi z twarzy, ponieważ radości jest co nie miara w towarzystwie tak sympatycznych bohaterów. Jednak pojawiła się w tym wszystkim także nuta goryczy związana z niezamkniętymi sprawami. Przeszłość powróciła a wraz z nią dawne problemy, które stały się wyznacznikiem aktualnych wydarzeń. Zrównoważyło to jednak akcję, nadało jej tempa i sprawiło, że poprzez wzloty i upadki przebiła się świadoma, realna historia.

"Daddy cool" to gwarantowana dobra zabawa. Penelope Ward nie kombinuje, nie zagłębia się w niepotrzebne wątki ciągnąc cały czas jeden temat. W emocjonujący sposób pokazuje jak życie potrafi zmieniać swój bieg a los płatać figle. Lekka, swobodna, z kilkoma ważnymi aspektami nie jest książką odkrywczą, ale na pewno idealną na leniwe popołudnie. Ward nie zawodzi, pozwala się zrelaksować i dostarcza wrażeń, po które zawsze mam ochotę sięgać.

6 komentarzy:

  1. Od czasu do czasu zaglądam do takich lekkich, niezobowiązujących książek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam dużo o autorce i chyba jednak muszę przeczytać jakąś jej książkę kiedyś :D
    ZAPRASZAM NA MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam jeszcze twórczości autorki, ale dużo dobrego o jej książkach czytałam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie moje klimaty ;(. [Kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń