sobota, 21 marca 2020

"Dziewczyna, którą znałaś" Nicola Rayner

"Dziewczyna, którą znałaś" Nicola Rayner, Tyt. oryg. The Girl Before You, Wyd. W.A.B., Str. 368

Należała do niego. Była idealna. Aż nagle zniknęła.

Prawda o najbliższych nam osobach może być czasami bolesna i nieprzewidywalna. Czy zatem lepiej nie wiedzieć co wydarzyło się w przeszłości?

Uwielbiam thrillery psychologiczne, które swoje źródło mają w przeszłości bohaterów, więc za lekturę "Dziewczyna, którą znałaś" zabrałam się z przyjemnością. Nicola Rayner skusiła mnie obietnicą licznych zagadek, tajemnic oraz odgrzebywania sekretów sprzed lat. Ciekawość nie pozwoliła mi więc przejść obojętnie obok intrygujących losów bohaterów i jednego, deszczowego popołudnia odkryłam całą prawdę związaną z wydarzeniami, które miały miejsce w studenckich czasach Alice oraz George.

Ta dwójka wiodła dostatnie życie. Wydawało się, że otrzymali od losu wszystko o czym zamarzyli. On, dawniej członek parlamentu, dziś ceniony prezenter telewizyjny. Ona wzięta prawniczka z wciąż rozwijającą się karierą. Razem tworzą zgodne i szczęśliwe małżeństwo. Jednak czy ta nie są wyłącznie pozory? Alice męczy fakt, że jej mąż zawsze był kobieciarzem i jako żona nie za bardzo chce wiedzieć co robił w przeszłości. Tylko, że już niebawem za sprawą Ruth, dawnej dziewczyny Georga, Alice zostanie zmuszona by przeprowadzić prywatne śledztwo i dowiedzieć się dlaczego jej mąż uparcie milczy w temacie byłej dziewczyny.

Fabuła pokazana jest oczami trzech kobiet, Alice, Naomi i Kat, co na pewno jest plusem dla spojrzenia z różnych perspektyw na rozgrywaną akcje. Bohaterki nie szczędzą nam szczegółów, powoli wyjawiają to co wiedzą, przez co śmiało możemy łączyć fakty i jednocześnie wejść do ich przeszłości, która - jak się okazało - w studenckich latach była dla nich bogata w imprezy i nowe doświadczenia. Tam też doszło do przykrego incydentu, autorka wykorzystała motyw napaści seksualnej i pogroziła palcem w ramach przestrogi. Otrzymaliśmy, więc relacje z którą można się zgodzić, utożsamić czy zrozumieć, przez co losy bohaterów nie były obce.

Niestety o ile wątek obyczajowy był w miarę ciekawy, o tyle sama zagadka czy klimat thrillera mnie nie przekonał. Akcja monotonnie poruszała się na przód, nie odczułam większego napięcia czy potrzeby rozwikłania zagadki. Nie odnalazłam się w historii emocjonalnie, czytałam tylko dlatego, by dowiedzieć się jaki ostatecznie autorka zaserwuje mi finał, choć i ten nie okazał się szczególnie wybuchowy. Całość więc wypadła przeciętnie, nad czym ubolewam, ponieważ książka Rayner miała w sobie spory potencjał.

"Dziewczyna, którą znałaś" to dobra propozycja na leniwe popołudnie. Jednak jeśli szukacie polecenia książki wciskającej w fotel to tym razem u mnie go nie znajdziecie. Nie żałuję, że zdecydowałam się na lekturę, ale jednocześnie wiem, że szybko zapomnę o losach Alice i George'a. Plusem na pewno jest podążanie tropem zaginionej Ruth i kilka subtelnych zaskoczeń w fabule, więc nie jest tak, że ta powieść nie daje do myślenia - po prostu jako fanka tego gatunku szukam czegoś mocnego, dosadnego a otrzymałam historie podobną do tych co już znam.

8 komentarzy:

  1. Szkoda, że wypada tak słabo, bo już ją zamówiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że jednak są jakieś zaskoczenia. To zawsze coś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię książki, w których głównym motywem są poszukiwania zaginionych osób. Fajnie tak patrzeć na ukryte wskazówki i podążać śladami. Sama jednak nie wiem, czy wziąć pod uwagę "Dziewczynę" - trochę odrzuca mnie ten brak klimatu. Thriller bez klimatu to jak ying bez yang. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że w wolnej chwili mogłabym po nią sięgnąć, ale na pewno nie zdarzy się to zbyt szybko. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy czytałam początek Twojej recenzji pomyślałam- "O fajna książka", tym bardziej że bardzo lubię thrillery psychologiczne. Szkoda, że nie do końca robi mocne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro to historia, o której szybko się zapomina, chyba nie będę zawracać nią sobie głowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja mimo wszystko książkę mam w planach i chcę sama się przekonać czy mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń