Dawno temu Gavin bardzo kochał Raven, a ona uważała go za najważniejszego mężczyznę w życiu.
Nie od dziś wiadomo, że Penelope Ward potrafi zaskoczyć czytelnika. Jej książki są pełne emocji, wyjątkowych bohaterów oraz życiowych doświadczeń. Najnowsza powieść autorki jest doskonałym przykładem jej talentu, ponieważ "Dzień, w którym powrócił" porywa od pierwszej strony.
Idealna na leniwe, letnie popołudnie historia zakazanej miłości ma w sobie coś takiego, że nie można odłożyć ją nim nie przeczytamy ostatnie strony. W twórczości Ward co prawda nie ma oryginalności i otrzymujemy historię podobną do tych, które już znamy, ale nie jest to dla niej wada - wręcz przeciwnie! Mniej więcej wiedząc co mnie czeka sięgnęłam po powieść z przyjemnością i ani jeden moment nie okazał się dla mnie rozczarowujący.
Fabuła powieści ma swoje źródło w przeszłości, gdy Gavin i Raven byli młodzi. Zakochali się w sobie miłością wielką i nieprzerwaną, tą pierwszą, naiwną, młodzieńczą. Jednak dzieliło ich wszystko, w tym status społeczny na który odwoływała się matka chłopaka. On więc zniknął zostawiając ją ze złamanym sercem a ona po latach wróciła do tego domu, by zająć się jedynym człowiekiem, który okazał jej życzliwość. Czy słusznie? O tym miała przekonać się już niebawem.
Są takie historie przy których czas się zatrzymuje i ta zdecydowanie do nich należy. Wybór Gavina pozostawił wiele do życzenia i na początku nie był on moją ulubioną postacią. Zbliżyłam się do Raven (która swoją drogą też podejmowała czasami dziwne decyzje) i kibicowałam jej w odnalezieniu siebie. Jednak, gdy Gavin powrócił wszystko się zmieniło. Nagle przedstawił wydarzenia ze swojego punktu widzenia i spojrzałam na niego zupełnie inaczej. Podobało mi się to, że obydwoje popełniali błędy, byli ludzcy, nie pozbawieni wad, przez co ich historia wydawała się prawdziwa i szczera.
To historia o miłości, która ma wiele twarzy. O płomiennym uczuciu, rozczarowaniu oraz potrzebie akceptacji. Ward snuje opowieść o zagubionych bohaterach, którzy dokonali złych wyborów a także o podziałach klasowych, majątku, wartości rodziny. "Dzień, w którym powrócił" to lektura, której czytanie sprawiło mi ogromną przyjemność i myślę, że śmiało mogę uznać ją za najlepszą tej autorki.
No no co za przystojniak na okładce ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że pojawiła się przyjemność podczas lektury.
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka recenzji tej książki i ją sobie zamówiłam, więc niebawem będę czytać. Przy okazji też zapoznam się z autorką.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
No powiem Ci że zachecasz do tej autorki :)
OdpowiedzUsuńDobra rekomendacja do przeczytania jej :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego słyszałam o książkach tej autorki, ale jeszcze żadnej nie czytałam, więc chyba czas to zmienić. 😊
OdpowiedzUsuń