Zabójczo przystojny i męski Cort wydaje się postacią rodem z książki – jest uparty i mrukliwy jak typowy kowboj, i zawzięcie broni dostępu do swojego serca.
Zdradzę Wam pewien sekret. Jestem totalnie zakochana w ranczerach, kowbojach i wszystkich tych niegrzecznych, małomiasteczkowych chłopcach prowadzących wielkie farmy oraz jeżdżących konno. To moja słabość podsycana co rusz przez Dianę Palmer, która może nie zalicza się do najwybitniejszych autorek, ale w ranczerskich romansach nie ma sobie równych.
"Pozory mylą" to dziewiąty tom w serii o czym sama dowiedziałam się dopiero przy bliższym prześledzeniu twórczości autorki. Trochę obawiałam się faktu czy odnajdę się w fabule, ale już po kilku pierwszych stronach wiedziałam, że moje obawy są bezpodstawne - autorka zabiera nas w przyjemną, pełną uniesień podróż i w sumie nie ogląda się w tył. To zatem niezależna seria, którą możecie czytać wedle uznania.
Najnowsza część opowiada o dwójce bohaterów, którzy różnią się niczym woda i ogień. Cort kocha swoje ranczo i pracuje na nim fizycznie bez żadnego marudzenia, mimo że na koncie posiada pokaźną sumkę, która pozwoliłaby mu cieszyć się życiem. Nie znosi przez to Minie, swojej nowej sąsiadki, która zdecydowanie preferuje miejskie życie. Tylko, że jest w niej coś takiego, że mimo uprzedzeń, Cort potrafi się zachwycić dziewczyną i przez to czuje, że przyniesie mu to tylko zgubę.
To sympatyczni, prości bohaterowie, którzy mówią co myślą i nie za bardzo komplikują fabułę. Poza emocjonalnymi rozterkami i typowymi sprzeczkami charakterystycznymi dla rasowego romansu nie ma w tej historii drugiego tła. A jednak mając w ręku kubek gorącej herbaty i zagrzebując się głęboko w ciepły koc nie wyobrażam sobie w ręku innej książki niż właśnie tej - lekkiej choć poruszającej historii dwójki bohaterów, którzy nie spodziewali się, że spotka ich wielka miłość.
"Pozory mylą" to jedna z tych lektur, które śmiało mogę Wam polecić na okres jesienno-zimowy. Nieobowiązująca acz wciągająca książka, która kryje w sobie mnóstwo uroku zabiera nas do świata romantycznych scen jak z filmu. Jeśli lubicie ten gatunek to książkę polecam Wam z czystym sercem, chociaż musicie wiedzieć, że nie jest to przełom literatury i na pewno nie przewróci Waszego świata do góry nogami. Nie nastawiajcie się na wiele, pozwólcie po prostu jej opowiedzieć własną historię.
Mnie akurat ranczerzy nie kręcą. Ale sama książka mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie, zapoluję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wydaje mi się że mamie książka bardziej przypadłaby do gustu niż mi :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wciągająca i romantyczna :)
OdpowiedzUsuńNa zimowe dni w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńDawno już nie czytałam żadnej książki tej autorki, więc chętnie wrócę do twórczości. 😊
OdpowiedzUsuńZapisuję na listę książek czytanych w podróży :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość Diany Palmer, dlatego chętnie skuszę się na powyższy tytuł.
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną nie planuję czytać tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Recenzja ciekawa, ale nie wiem czy się skuszę. To nie do końca moja bajka, choć ostatnio czytam więcej tego typu literatury. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńNie znałam tej autorki ❤
OdpowiedzUsuń