czwartek, 18 lutego 2021

Przedpremierowo: "Cztery liście koniczyny" Weronika Tomala

 "Cztery liście koniczyny" Weronika Tomala, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 296 
PREMIERA: 23 luty 2021r. 

Nie dam ci nic w zamian, ale proszę, daj mi szansę. Bo możesz uratować czyjeś życie. Wiedz, że jest teraz w twoich rękach.

 

Mam nadzieję, że nazwisko Weroniki Tomali jest Wam znane, ponieważ to autorka, która powoli, ale i skutecznie podbija serca wszystkich fanów powieści obyczajowo romantycznych. Moje zdobyła już przy debiutanckiej książce, która wcale nie wydawała się pierwszą jej powieścią a lekturą w pełni doświadczonej pisarki, co śmiało może posłużyć za najlepszą rekomendację rozwoju pisarskiej drogi Weroniki.

Śledząc od początku wszystkie jej książki muszę przede wszystkim napisać, że za każdym razem zachwyca mnie fabuła. Umiejętnie trafia w otaczającą nas rzeczywistość, jest szczera i wierna życiowym problemom, przez co bez problemu można utożsamić się z bohaterami, zrozumieć ich troski, wybory czy sercowe rozterki a także wyobrazić ich sobie jako naszych sąsiadów, przyjaciół czy współpracowników. Taka jest właśnie twórczość Weroniki Tomali - świadoma, nieskomplikowana, idealnie oddająca prozę życia a przy tym piekielnie intrygująca i pochłaniająca czytelnika od pierwszej strony.

Do tej pory szczególne miejsce na mojej półce miała książka "Gdzie diabeł mówi dobranoc". Dziś ustępuje miejsca "Czterem liściom kończyny", historii poruszającej, zaskakującej i dającej do myślenia. Wszystko zaczyna się bowiem od pielęgniarki, Judyty, która znajduje notatnik z zapisanymi słowami, które całkowicie odmienią życie bohaterki. Początkowo Judyta nie bierze do siebie tego co przeczytała, ale kolejne wydarzenia w jej życiu szybko utwierdzają ją w przekonaniu, że nie będzie mogła przejść obojętnie obok nowego wyzwania. A czytelnik z zapartym them śledzi przebieg tej fabuły, trzymając kciuki za główną bohaterkę oraz po cichu wycierać łzy wzruszenia. Autorka bardzo trafnie oddała zmianę zachodzącą w Judycie, pięknie zaprezentowała postać Mateusza, który odegra niebawem kluczową rolę oraz udowodni, że miłość w prawdziwym życiu nie zawsze jest taka prosta.

Fabuła broni się sama, ponieważ mimo stosunkowo niewielkiej ilości stron książka wciąga w wir wydarzeń i trzyma nas w swoich objęciach do ostatniej strony. To nie pierwsza książka autorki, która tak mocno na mnie podziałała, ale ta w dodatku ma pewne dodatkowe emocje oraz subtelny sekret dzięki czemu zyskujemy fantastyczny klimat. Otoczeni więc szczerą historią, błyskotliwą i przepełnioną lawiną uczuć czytamy z zapartym tchem historię, która bez problemu mogłaby rozgrywać się tuż obok nas.

"Cztery liście kończyny" opowiadają o bólu, stracie i cierpieniu, a także o nadziei na lepsze jutro, miłości, przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu. Nie jest to prosta książka, ale nie jest też szczególnie skomplikowana - to po prostu szczera, czysta proza życia, która porywa nas w niezapomnianą podróż pełną ludzkich problemów. Weronika Tomala po raz kolejny udowadnia, że wie jak uchwycić ulotność chwili i podbija poprzeczkę innym polskim pisarzom.

7 komentarzy:

  1. To super, że miałaś udaną lekturę. Ja jednak nie mam w planach przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Planuję ją w najbliższej przyszłości przeczytać.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie tą recenzją i chyba muszę przyjrzeć się powieściom Tomali :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na swój egzemplarz tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat cytat nie przemawia do mnie... Takie wywoływanie współczucia w celu zdobycia czyjegoś serca... Ale myślę, że całość może okazać się ciekawą książką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa jej twórczości.

    OdpowiedzUsuń