Gray nie przyjaźni się z kobietami. Tylko z nimi sypia. Do czasu aż poznaje Ivy.
Chociaż moje czytelnicze serce zawsze będzie galopować w stronę thrillerów i kryminałów to nigdy nie pogardzę dobrym romansem. Szczególnie latem, gdy upał na dworze wydaje się idealnie sprzyjać gorącym historiom. Jedną z przedstawicielek romantycznych opowieści jest Kristen Callihan, której drugi tom serii Game On idealnie wpasowuje się w moje aktualne potrzeby.
Autorka pisze w prostych słowach, nie zagłębia się w wątki, które są nam do niczego nie potrzebne, nie tworzy też pustych opisów. Jej romanse opierają się przede wszystkim na relacjach damsko-męskich, czytamy o towarzyszących bohaterom problemach oraz realizacji planów i chociaż wydaje się to mało interesujące to wierzcie mi na słowo - autorka zawsze potrafi wykreować postacie w pełni wiarygodne, których życie nie jest nam ani przez moment obojętne a tym samym nie przeszkadza brak wątków pobocznych, gdy cieszymy się z prozy życia ulubionych bohaterów.
Nie jest to książka oryginalna, więc przygotujcie się na schematy. Niestety. To właściwie jej jedyny minus jeśli podejdziecie do niej bez większych oczekiwań. Jednak mimo powielonych zdarzeń wciąż utrzymuję, że to idealna wakacyjna lektura dla wszystkich romantyczek, ponieważ czasami to co znane może być również wstępem do udanej przygody jak w tym przypadku, gdzie wielki łamacz serc uważa się za idealnego podrywacza do czasu, gdy na jego drodze staje pewna siebie, nie dająca się zwieść kobieta.
Gray i Ivy wydają się swoim całkowitym przeciwieństwem. On, gwiazda futbolu, nigdy nie pomyślał, że zaprzyjaźni się z córką swojego agenta. Ona, studiująca za granicą, nie spodziewała się, że nawiąże wirtualną początkowo przyjaźń z facetem, który groził, że rozbije jej różowy, ukochany samochód. Tak to się zaczęło a później było tylko lepiej, gdy w towarzystwie słownych przepychanek, zabawnych dialogów oraz romantycznych scen obserwowałam jak ta dwójka nawzajem doprowadza się do szału. I musze przyznać, że świetnie się bawiłam często uśmiechając pod nosem, bo Gray I Ivy stali mi się zaskakująco bliscy a chemia pomiędzy nimi idealnie podsycała atmosferę.
Nie będę Was oszukiwać ani wkładać Wam do głów, że to powieść inna niż wszystkie. O nie, to książka bardzo typowa, schematyczna i zmierzająca do oczywistego finału. Jednak czasami trzeba sobie powiedzieć: i co z tego? Wiemy jak smakują truskawki a i tak jemy je każdego lata, bo lubimy to co sprawdzone i idealnie wpisujące się w klimat za oknem. Tak samo jest z "Więcej niż przyjaciel", książką zabawną, uroczą i wciągającą, która wydaje się idealnym czasoumilaczem i przywołuje szczery uśmiech. A czasami więcej nie trzeba.
Ja poczekam na propozycję spoza tego gatunku czytelniczego.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu takei schematyczne powieści fajnie się czyta.
OdpowiedzUsuńNa ten moment nie planuję jej czytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Jeżeli ktoś lubi tego typu książki - w dodatku nie przeszkadza mu przewidywalność i schematy to na pewno sięgnie z przyjemnością. Ja jednak sobie odpuszczę, bo nie przepadam za tego typu powieściami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Natalia