Niestety, coś idzie nie tak… A nawet wszystko.
Zawsze czekam na nową powieść Stephena Kinga z masą oczekiwań oraz rosnącą niecierpliwością. Nie jest tajemnicą fakt, że uwielbiam jego prozę i chociaż już dawno przestałam liczyć na to, że mnie porządnie wystraszy, gdy sięga po literaturę grozy, to i tak zaliczam go do grona moich ulubionych pisarzy.
W przypadku "Billy Summers" odchodzimy od horroru na rzecz kryminały, thrillera oraz sporej dozy sensacji. Autor jednak pozostaje wierny silnie stopniowanemu napięciu, które uzależnia czytelnika już od pierwszych stron i przez to porywa nas w sam środek przygody, która od samego początku wydaje się mieć drugie dno. To wszystko potwierdza się w finale, ale nim do niego przejdziemy, czeka nas sześćset stron intrygującej, niebanalnej, wciągającej fabuły.
Tytułowy Billy Summers to postać sprzeczna i pełna kontrowersji. Z jednej strony polubiłam go za charyzmę, fach oraz indywidualność, z drugiej miałam mieszane uczucia względem moralnym oraz co do znajomości jakie posiadał. Nie mniej musze uznać to za sporą zaletę charakteru tej postaci, ponieważ jego działania możemy bez problemu analizować oraz rozkładać na czynniki pierwsze sporo się przy tym dowiadując a i tak Billy nieustannie mnie zaskakiwał. Były snajper w Iraku dziś trudni się jako ten, który eliminuje złych ludzi. I chociaż jest już tym zmęczony - przyjmuje ostatnie zlecenie. Nie spodziewa się jednak, że ono wszystko zmieni, właściwie ku mojej uciesze, ponieważ ostatni bohater będący celem Billy'ego okazał się cudownym przełomem.
Akcja jest dynamiczna, chociaż ma przestoje jak to u Kinga bywa. To typowy bajarz, któremu niekoniecznie się gdzieś spieszy, ale za to każdy przedstawiony szczegół w jego opowieści jest niezwykle ważny oraz sensowny. Nie można więc nudzić się podczas czytania, nie gdy do głosu dopuszczona jest dwójka oryginalnych, dających do myślenia narratorów. Do tego dochodzi cudowny klimat, stopniowane napięcie oraz wojenne realia o których Billy często wspomina a które są w tej książce bardzo emocjonalnie opisane (wielki plus!).
Mam wrażenie, że "Billy Summers" to zupełnie inna odsłona Kinga, ale dobra, nawet bardzo. To nie jest stary wyjadacz grozy, ale autor, który swoje w życiu przeżył i doświadczył co widać na kartach jego powieści. To szczery, dojrzały, wielowymiarowy portret człowieka o wielu twarzach, który w pełni angażuje czytelnika i już od pierwszych stron zaprasza go w jakże niebezpieczną podróż. Nie mniej nie możecie tego przegapić, ponieważ to jedna z tych powieści, w których praktycznie strony same się przerzucają!
Lubię takie angażujące książki. Fajnie, że to nowa odsłona autora, muszę przeczytać ❤
OdpowiedzUsuńNie poznałam jeszcze twórczości tego autora, ale chcę to zmienić. Będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńJeszcze nic nie czytałam tego autora. Tak jego twórczość cały czas jest przede mną. Myślisz, że ten tytuł to dobry pomysł by z nim zacząć ową przygodę z autorem? Świetna recenzja, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOstrzę sobie pazurki na tę książkę, bo przecież uwielbiam prozę Kinga.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam nic Kinga i myślę, że może w końcu czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, kiedy widzę na blogach recenzje książek Kinga obiecuję sobie, że w końcu którąś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńW tej odsłonie Pisarz zaskakuje :)
OdpowiedzUsuńW swoim dorobku ma zaledwie kilka książek, które mi się nie spodobały. Po ten tytuł więc sięgnę z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńBędę musiała sobie tę książkę sprawdzić. Czytałam mało książek Kinga :)
OdpowiedzUsuń