Historia niezwykłej przyjaźni wykraczającej poza czas.
Lubicie powieści przy których obecność stosu chusteczek jest obowiązkowa? Zapiszcie więc sobie koniecznie tytuł "Sto lat Lenni i Margot", bo ta historia wyciśnie z Was morze łez, rozbawi i przyniesie ukojenie, ale przede wszystkim porządnie zachwyci.
Uwielbiam powieści opowiadające przełamujące granice. Te ważne, ludzkie, zakorzenione wewnątrz nas. Uwielbiam również powieści pisane samym życiem, troszkę nostalgiczne, wzruszające i przede wszystkim dające do myślenia. Taka właśnie jest powyższa lektura - niezwykle dojrzała, niosąca wielkie pokłady radości, szczerości oraz dobrej zabawy. Książka, która zapada w pamięci czytelnika na długi, długi czas i zmienia go wewnętrznie czy tego chce, czy nie.
Tytułowe Lenni i Margot razem mają sto lat, z podziałem na siedemnaście Leni oraz osiemdziesiąt trzy Margot. Obie spotykają się na szpitalnym oddziale, ponieważ to miejsce stało się dla nich domem. Nastoletnia
Lenni nie ma przed sobą przyszłości, wie to doskonale, ale jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, bo ma wiele do zrobienia na tym świecie. A to wszystko za sprawą Margot, która pokazała jej, że świat może być pięknym miejscem. Razem zdecydowały się namalować sto obrazów upamiętniających wydarzenia z ich przeszłości i będących jednocześnie zwieńczeniem ich życia.
Trudno jest mi pisać o tej książce, ponieważ to jedna z piękniejszych historii jakie w życiu przeczytałam. Mimo trudnego finału do którego cały czas zmierzamy autorka utrzymuje atmosferę dobrej zabawy, pozwala by bohaterki uczyły czytelnika jak piękne potrafi być życie a sama ich opowieść zamknięta w barwnych obrazach to kwintesencja miłości, straty, zrozumienia czy pojednania, które towarzyszyły Lennie czy Margot na przestrzeni lat. Ta ich nietypowa, międzypokoleniowa przyjaźń zdziałała cuda w moim sercu, ponieważ otrzymałam solidną lekcję życia, taką której na pewno nigdy nie zapomnę, a która otoczona lawiną skrajnych emocji wycisnęła z moich oczu morze łez.
Nie możecie przejść obok tej powieści obojętnie. "Sto lat Lenni i Margot" jest obowiązkową lekturą dla każdego, ponieważ wpływa na czytelnika indywidualnie i uczy postrzegania świata. Zaczyna się lekko, ale nie należy do łatwych historii, choć podczas czytania śmiałam się z niektórych momentów czy przeżywałam romantyczne chwile wraz z bohaterkami. To jednak emocjonalnie trudna powieść, bardzo błyskotliwa i życiowa, ale przez to jeszcze trudniejsza do przyswojenia w finale. Nie spieszcie się więc z jej czytaniem, delektujcie się każdym podjętym wątkiem, każdym przeczytanym słowem, bo to powieść, która warta jest każdej poświęconej jej chwili.
Takie wzruszające książki to coś, co raz na jakiś czas lubię przeczytać. Myślę, że zwłaszcza jesienią sięgam po takie historie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że mam tę książkę i zapas chusteczek. To będzie niezapomniana lektura.
OdpowiedzUsuńSkorzystam z Twojego polecenia.
OdpowiedzUsuńO nie, nie wiedziałam, że jest aż tak dobra.
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko zdarza mi się płakać w czasie czytania. Wyzwanie przyjęte! :)
OdpowiedzUsuń