Jeśli podobały ci się Jeden dzień, Zanim się pojawiłeś i hitowy film Last Christmas, to książka idealna dla ciebie.
Grudzień zawsze staram się rozpocząć lekturą zimową lub świąteczną. Lubię wprawić się w klimat a do podobnych lektur mam po prostu ogromną słabość. Liczne słowa zachwytu nad "Jak zawsze w grudniu" sprawiły, że to na tą książkę zdecydowałam się w tym roku i uważam, że to był strzał w dziesiątkę.
Na początku nie byłam przekonana. Książka troszkę mi się dłużyła a główna bohaterka nie przekonała mnie do siebie charakterem. Jednak to był wstęp, który powoli przerodził się w cudowną, swobodnie prowadzoną, niespieszną opowieść. Moim błędem było to, że nastawiłam się na romans z którym ta powieść ma bardzo mało wspólnego, ponieważ na pierwszym planie króluje proza życia, troski dnia codziennego, wyzwania z jakimi się mierzymy oraz typowe życie a dopiero później pojawia się miłość, która również nie jest wcale taka oczywista i wręcz czasami miałam ochotę popchnąć bohaterów w odpowiednią stronę, by w końcu przejrzeli na oczy.
Najpierw poznajemy Josie, która stoi na życiowym zakręcie. Rozstała się z chłopakiem, który bezczelnie ją zdradził a z pracy dziewczyna nie ma żadnej satysfakcji. W dodatku zbliżający się czas świąteczny ogromnie ją przytłacza, ponieważ Boże Narodzenie kojarzy się jej jedynie z tragedią i stratą najbliższych. Jednak Josie tuż przed Wigilią poznaje Maxa na którego niefortunnie wpada rowerem a który, jak się okazuje, jest niezwykle skrytym mężczyzną z urokiem osobistym oraz tendencją do skrywania uśmiechu. Max spędza w Londynie tylko kilka dni czekając na lot do domu, ale to wystarczy, by nawiązała się pomiędzy nim a Josie sympatia. Jednak czy kilkudniowe zauroczenie jest w stanie pokonać rzeczywistość?
Byłam zła na Maxa za to jak postąpił. Zauroczył Josie i mnie a później zniknął. I tak pojawiło się w mojej głowie wiele skrajnych emocji, które pozwoliły mi nawiązać nić porozumienia z główną bohaterką i początkowa niechęć do jej charakteru uciekła w niepamięć. To sprytna zagrywka ze strony Emily Stone, która stworzyła wielowymiarowych bohaterów i pokazała nam ich historię na bazie prawdziwego życia - nic nie ubarwiała, nic nie koloryzowała, nie słodziła czytelnikowi i nie mamiła go obrazkami wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia. W tej książce wszystko ma swoje miejsce i czytelnik musi cierpliwie czekać na ciąg dalszy skupiając się na faktach z życia Josie i Maxa oraz towarzyszących im emocjach. Przyznaję, że to właśnie najbardziej podobało mi się w tej książce - szczerość, wiarygodność a także ładne tło obyczajowe jedynie z zabarwieniem romantycznym w drugiej połowie książki.
Sięgając po "Jak zawsze w grudniu" polecam przygotować sobie sporą paczkę chusteczek. Mnie nikt przed tym nie przestrzegł i gdy nadszedł odpowiedni moment zalałam się niespodziewanymi łzami. Na początku lektury nawet nie pomyślałam, że w dalszej części czeka mnie tyle wzruszeń! Emily Stone składa na nasze dłonie powieść nieoczywistą, która dojrzewa wraz z rozwojem fabuły i oferuje czytelnikowi wiele, wiele wrażeń. Początkowe rozterki czy to na pewno książka dla mnie rozwiały się w oka mgnieniu, ale przyznaję, że książka najbardziej zyskuje, gdy zna się całą historię Josie i Maxa. Innymi słowy - oto idealna propozycja na grudzień, której po prostu nie możecie przegapić! Książkę znajdziecie tam, gdzie pozostałe bestsellery księgarni Taniaksiazka.pl.
Cenię sobie tak mocno poruszające książki, więc na pewno będę chciała poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco 😉
OdpowiedzUsuńOooo, a mam właśnie ją czytać, za jakieś 2 książki, czyli pewnie około, tygodnia. :) Recenzja przekonała mnie, że dobrze wybrałam Grudniową lekturę, którą przeczytam w Styczniu. :D
OdpowiedzUsuńKolejna pozycja na liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńTwoje łzy bardzo mocno mnie przekonują.
OdpowiedzUsuńZapamiętam sobie ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńZapisuję tytuł, w końcu kolejny grudzień już za parę miesięcy - zleci :)
OdpowiedzUsuń