"A to uczucie, które ją przepełniało, było jej szczęściem."
Czy miłość naprawdę ma wiele odcieni? A może raz utracona nigdy więcej do nas nie powróci? Na miłosne problem narzeka znaczna część książkowych bohaterów, którzy z podobnymi problemami radzą sobie na różne sposoby. Jak poradziła sobie Nadia, bohaterka książki Karoliny Wilczyńskiej?
Główna bohaterka zrywając z obecnym życiem przenosi się na wieś w nadziei, że to pomoże spojrzeć jej inaczej na własne życie. W pogoni za niezrealizowanymi marzeniami zatraciła się w zgiełku wielkiego miasta i stała się jedną z wielu, zamiast samą sobą. Postanowiła to zmienić, w nadziei że nowe miejsce okaże się regenerujące. Nie spodziewała się jednak, że wieś to nie sielanka jaka widnieje na kartach powieści obyczajowych a miejsce społeczności, która nie łatwo akceptuje nowych mieszkańców. Nadia miała wielkie plany i zbyt naiwnie podeszła do własnego życia. Chciała dużo, ale wszystko pękło jak bańka mydlana. Nie przekonała mnie swoją osobą, nawet przy późniejszych wydarzeniach, kiedy już zrozumiała, że życie wcale nie jest takie zero-jedynkowe. Prosta postać bez większych przemyśleń i zagłębiania się w emocjach wydała mi się płaska i nieciekawa, podobnie jak jej życie, które wciąż ją rozczarowywało.
Na szczęście przeciwieństwem Nadii okazali się wszyscy pozostali bohaterowie. Bardzo szybko w otoczeniu głównej bohaterki zaczęła pojawiać się bogata paleta osobowości - zwolenników i przeciwników nowo przybyłej do malowniczej posiadłości Rozstaje na skraju niewielkiej wsi. Każdy z bohaterów wniósł coś ze sobą do fabuły - pasję, marzenia, nadzieje - co stanowiło mocny kontrast ze słabą bohaterką, która nie wiedziała do samego końca czego oczekuje od życia. Autorka postarała się o to, by w powieści pojawiło się sporo bohaterów, ale nie każdy był postacią pozytywną. Karolina Wilczyńska rzucając swoją bohaterkę na pastwę bezwzględnej społeczności niewielkiej wsi idealnie oddała wierzenia i poglądy ludzi żyjących w ściśle zwartej grupie. Czytając miałam wrażenie, że jestem nie w fabule powieści a w realnym miejscu, gdzie ludzie pełni uprzedzeń wytykają palcami nowo przybyłego nie dając mu absolutnie żadnych szans na wkupienie się w ich łaski. To - moim zdaniem - najlepszy motyw powieści, wiarygodny i obrazowo przestawiony oraz budzący w czytelniku wiele emocji: od rozbawienia podejściem mieszkańców do złości na ich krótkowzroczność.
Fabuła sama w sobie jest prosta i przewidywalna. Główna bohaterka zrywa z doczesnym życiem mieszczucha i przenosi się na wieś z nadzieją, że spędzi tam spokojne chwile. Los jednak wszystko komplikuje i sprawia, że Nadia nie ma ani chwili spokoju. Dziewczyna bezmyślnie wpada na własne życzenie w wielkie tarapaty i wywołuje nie małe zamieszanie w gronie niewielkiej społeczności. Zabrakło mi jednak w tym wszystkim głębszych emocji, dynamiki i chęci do działania - czasami wydarzenia stały w miejscu by od razu przejść do kolejnej sytuacji zapominając o płynnym przejściu i słowie wyjaśnienia. Podobny problem odbił się w relacji bohaterów, którzy zaprzyjaźniali się ze sobą w oka mgnieniu, ale sam proces nawiązywania znajomości autorka potraktowała po macoszemu i nie przedstawiła czytelnikowi jak to wszystko kiełkowało. Trochę szkoda, bo być może to dodałoby powieści uroku, wprowadziło emocje i rozwiało to poczucie sztuczności w przypadku niektórych wydarzeń.
"Performens" to książka ciekawa, ale nie pozbawiona wad. Nawiązuje do ponadczasowych wartości poszukiwania sensu życia i odnajdywania samego siebie, ale zatraca przy tym wiarygodność poprzez brak głębszych emocji. Muszę jednak przyznać, że zakończenie historii ratuje ją w oczach czytelnika i kłóci się ze schematycznością widoczną przez znaczną część fabuły. Mnie ta powieść niekoniecznie do siebie przekonała, choć przeczytałam ją do ostatniej strony z ciekawości jak zakończy się przygoda głównej bohaterki. Nie odnalazłam wspólnego języka z Nadią, ale może z Wami będzie inaczej? Szukajcie, czytajcie i koniecznie podzielcie się opinią jak to było u Was!
Być może kiedyś nadrobię tę książkę 😊
OdpowiedzUsuńLubię książki tej autorki i po ten tytuł również chcę sięgnąć.
OdpowiedzUsuńTej książki autorki jeszcze nie czytałam, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńCzyli sam pomysł na książkę fajny, gorzej z warsztatem autorki... Szkoda.
OdpowiedzUsuńWiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale ta ma niesamowitą moc przyciągania :) Chociaż z tego co piszesz, nie jestem przekonana, czy to książka dla mnie...
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby mi się spodobać. :)
OdpowiedzUsuń