Pełna nadziei historia o tym, że nigdy nie jest za późno, by walczyć o siebie.
Piękna okładka szybko skusiła mnie do sięgnięcia po lekturę, która zapowiadała się iście wakacyjnie. Miało być lekko, przyjemnie i z lawiną emocji a jednak okazało się, że Marlena Ledzianowska sięgnęła po trudną tematykę. Na całe szczęście! Niepozorna lektura bowiem zyskała na wartości prezentując sobą motywy tak dobrze nam znane i wciąż warte dyskusji.
Historia jest króciutka i wystarczy jeden wieczór, by poznać ją w całości, ale to nie oznacza, że jest nudna czy mało wciągająca. Wręcz przeciwnie. Losy bohaterów są tak ciekawie przedstawione, że całość czyta się z przyjemnością i rosnącymi zaciekaniem, więc nie ma się ochoty odkładać książki na później, gdy w głowie wciąż rozpatrujemy podejmowane decyzje i niełatwe wybory.
Julia Niepołomska pojawia się na pierwszym planie i już na starcie sięga po ponurą prozę życia. Okazało się bowiem, że została zdradzona przez męża co było dla niej prawdziwym szokiem. Zapomniała wówczas, że sama również dopuściła się zdrady, w dodatku jako pierwsza. Ten trudny czas skłonił ich do kontaktu z psychoterapeutą, by zażegnać kryzys małżeński i zawalczyć o to co przecież przysięgali sobie przed ołtarzem. Tylko czy wyrządzone krzywdy można jeszcze cofnąć?
Bardzo podobało mi się podejście autorki do postaci, jako do dojrzałych bohaterów, którzy jednak zagubili się w prawdziwym życiu. Szczere postacie, popełniane przez nich błędy a także próba uratowania tego co zepsuli zawładnęła fabułą, ale nie na tyle, by zapomnieć o ważnych motywach. Czytamy więc o sile miłości naznaczonej zdradą i bólem, o wyzwaniach dnia codziennego aż w końcu sięgamy po motyw budowania małżeństwa od podstaw na terapii, która wciąż wydaje się tematem tabu. A czy nie od tego właśnie są specjaliści, by pomagać nam uciec od toksycznych emocji, które w przypadku małżeństwa Julii widoczne są jak na dłoni?
"Cud babiego lata" wcale nie jest tak słodką i uroczą lekturą jak sugeruje okładka. To bogata w częściej negatywne emocje historia zagubionego małżeństwa, które nie mogło odnaleźć drogi ku zapoczątkowanemu dawno temu szczęściu. I chociaż nie zawsze zgadzałam się z działaniami bohaterów ani nie popierałam ich decyzji to przyznaję, że trzymałam kciuki, by rozwiązanie było dobre dla nich obojga. Jak więc zakończył się trudny proces? O tym polecam przekonać się samemu sięgając po intrygującą propozycję od Marleny Ledzianowskiej.
Ciekawa jestem tej historii :)
OdpowiedzUsuń