czwartek, 16 czerwca 2022

"Nikt, tylko my" Laure van Rensburg

"Nikt, tylko my" Laure van Rensburg, Tyt. oryg. Nobody But Us, Wyd. Muza, Str. 352


Ellie wszystko starannie zaplanowała.


Niebanalna, oryginalna, budząca dreszcze przerażenia. Lektura "Nikt, tylko my" pochłonęła mnie już od pierwszych stron serwując opowieść przepełnioną emocjami i tak zaskakującą, że sam finał trudny był do przewidzenia.

Ależ to była historia! Laure van Rensburg zabawiła się klimatem, sięgając po thriller, którego stopniowane napięcie miejscami wręcz wciskało mnie w fotel. Wszystko zaczęło się od wyjazdu w malownicze miejsce, od braku sygnału i odcięcia od świata zewnętrznego a skończyło się na walce o życie, gdy do głsu dopuszczono żądzę zemsty. Autorka jednak nie od razu wyjawiła nam wszystkie karty bawiąc się zarówno kreacją swoich bohaterów jak i uczuciami samego czytelnika, który podczas lektury siedzi jak na szpilkach i nie może się doczekać tego co wydarzy się na kolejnych stronach. 

Steven Harding oraz Ellie Masterson wyjechali do domu na odludziu, by móc nacieszyć się sobą. To miał być weekend idealny, spędzony sam na sam, pozwalający pogłębić ich uczucia. Jednak tylko jedno z nich cieszyło się na ten wypad. Drugie przygotowywało zemstę dopieszczaną od lat. Z dala od wścibskich spojrzeń, zdani tylko na naturę, będą musieli zmierzyć się z konsekwencjami swoich czynów oraz nieprzemyślanymi decyzjami. Kto wygra, a kto poniesie klęskę? Kto stanie się ofiarą, a kto drapieżnikiem? 

Mnóstwo intryg, jeszcze więcej kłamstw i solidna porcja planowanej przez lata zemsty zamieniają pozornie sielankowy weekend w prawdziwą tragedię. Kameralne grono składające się na zaledwie dwóch bohaterów, dom odcięty od cywilizacji i zaskakujące zwroty akcji sprawiły, że ze strony na stronę lektura zyskiwała w moich oczach. Okazało się, że z niczego można zbudować wielkie coś a fabuła i tak nie ujawnia wszystkich swoich atutów na wstępie, bo w tym wszystkim chodzi właśnie o to, żeby bawić się niedomówieniami, oszustwem i manipulowaniem co budzi do życia lawinę skrajnych emocji.

"Nikt, tylko my" może budzić kontrowersje, ale to tylko wpływa na jeszcze lepszy odbiór wydarzeń. Zagraniczne fora rozpływały się w zachwytach nad prozą Laure van Rensburg a dziś wiem już dlaczego, bo i ja przepadłam w jej mrocznym, bezwzględnym świecie. Zaskakująca, szczera i piekielnie błyskotliwa proza składająca się na jeden z lepszych czytanych przeze mnie thrillerów jednocześnie stawia bardzo wysoką poprzeczkę dla konkurencji. Tym którzy szukają mocnych wrażeń i niedowierzają, że z niewielu środków można stworzyć coś wielkiego - ogromnie polecam.

3 komentarze: