Być odrzuconym przez kobietę, którą kocha się do szaleństwa…
Port Moody odwiedziliśmy podczas świąt a dziś wracamy do tego urokliwego miasteczka, by spędzić w nim wakacje. Czy i tym razem liczyć możemy na liczne przygody bohaterów oraz ich sercowe rozterki?
To nowa opowieść chociaż rozgrywana w dobrze znanym nam miejscu. Pojawiają się również delikatne wzmianki na temat poznanych wcześniej Abigail i Logana, ale ich opowieść została już zakończona a teraz przyszedł czas na Huntera i Caroline. Początkowo niewiele ich łączyło a później popełnili jeden jedyny błąd, który ostatecznie przyniósł ze sobą konkretne konsekwencje.
Miło było wrócić do tego kanadyjskiego miasteczka, w którym wydaje się, że czas się zatrzymał. Podczas świątecznego wydania mieliśmy okazję poznać to miejsce od bajkowej, zasypanej śniegiem strony, ale przyznaję, że Port Moody ma swój urok także w promieniach wakacyjnego słońca. Autorki wykreowały miejsce, które odegrało rolę jednego z bohaterów i pochwalić się mogło przyciągnięciem czytelnika, który wcale nie miał ochoty opuszczać miasteczka, w którym miłość wydaje się zawsze odgrywać pierwsze skrzypce.
Hunter to kuzyn Logana, który co prawda cieszy się jego szczęściem, ale jednocześnie przeżywa własną sercową tragedię. Zmaga się bowiem z nieodwzajemnionym uczuciem, które spędza mu sen z powiek. Przytłoczony skrajnymi emocjami w dniu ślubu swojego kuzyna wyjeżdża do Vancouver i zatapia smutki w alkoholu, by ostatecznie spędzić noc u boku poznanej Caroline. Zwierza się jej z własnych problemów, poznaje również jej troski i nie spodziewa się, że to jedno spotkanie całkowicie odmieni bieg jego dalszego życia.
Losy nowej pary bohaterów przeplatają się w zaskakujący sposób, ale przyznaję, że również dość przewidywalny. Nie wpływa to jednak na odbiór historii, która dokładnie jak w przypadku pierwszego tomu, okazała się urocza i bardzo klimatyczna. Czas spędzony u boku Logana i jego nowej wybranki serca początkowo był przepełniony negatywnymi emocjami z konkretnego powodu, ale im dalej w opowieść tym przyjemniej się robiło a dla wiarygodnie wykreowanych postaci pojawiła się nadzieja na potencjalne szczęśliwe zakończenie.
"Wakacje w Port Moody" wpisują się w kanon lektur wakacyjnych. Powieść klimatyczna, romantyczna i skupiająca na sobie pełną uwagę czytelnika sprawia, że po raz kolejny docenić muszę twórczość autorek. Obie panie łącząc siły stworzyły bardzo uroczą serię, która - mam nadzieję - pochwalić się będzie mogła kolejnymi tomami, bo podczas czytania emocji nie brakuje a losy bohaterów pozostają z nami na długo po zamknięciu ostatniej strony.
Ostatnio o tej książce czytam wiele bardzo pozytywnych opinii, więc chyba w przyszłości po nią sięgnę. :D
OdpowiedzUsuńSkoro nie zapomnimy o książce zaraz po jej odłożeniu, to chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie kojarzę pierwszego tomu ;<
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się, przyjemna lektura 😊
OdpowiedzUsuńŚwietnie odpoczywa się przy tej książce :)
OdpowiedzUsuńKsiążka już na mojej półce. Niebawem się za nią zabieram.
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka mogłaby mi się spodobać. :)
OdpowiedzUsuń