środa, 17 sierpnia 2022

"Gray Man" Mark Greaney

"Gray Man" Mark Greaney, Tyt. oryg. The Gray Man, Wyd. Poradnia K, Str. 408


Jeden z najbardziej oczekiwanych kryminałów 2021 roku!


Nigdy nie odmawiam kryminałom, szczególnie tak dobrze rokującym. "Gray Man" nie bez powodu doczekał się ekranizacji na Netflixie, ponieważ Mark Greaney w swojej powieści postawił na dynamizm, mnóstwo zaskoczeń i jedną z najciekawszych kreacji głównego bohatera jaką przyszło mi poznać w tym gatunku. Zasiadając do lektury nie spodziewałam się, że aż tak bardzo przypadnie mi do gustu a jednak wystarczył pierwszy rozdział, żebym dała się porwać w wir niebanalnie poprowadzonej akcji.

W tej książce nieustannie coś się dzieje. Nawet jeśli autor odpuszcza na moment intensywne wrażenia to i tak w między czasie zasypuje nas konkretnymi informacjami, bo rozeznać się w tym wszystkim potrzeba czasu i odpowiednich detali. Na szczęście Greaney posługuje się plastycznym i lekkim stylem co jest zbawienne dla tak dynamicznej historii, ponieważ nie pozwala nam odczuć ciężaru wrażeń, nie męczy nas natłokiem wiadomości a sprawia, że czujemy się jak uczestniczy tej szaleńczej gry, w pełni świadomi i rozeznani w tym co dzieje się dookoła.

Gray Man pracuje w cieniu i nigdy nie zawodzi. Jest legendą choć ktoś zaczyna podważać jego cel działania. Wszystko przez typowe wartości aktualnego świata, którymi kierują się ludzie na najwyższych szczeblach. Króluje bezwzględność, polityka, rządza pieniądza oraz poczucie bycia najlepszym, więc dla niektórych Court Gentry może być zagrożeniem. Rozpoczyna się więc wyścig z czasem i walka na udowodnienie kto jest lepszy. A przeciwnicy Gray Mana zdecydowanie nie doceniają jego możliwości. To jedna z najciekawszych postaci w tym gatunku, nakreślona z pomysłem i pozwalająca rozłożyć go na czynniki pierwsze a jednak Court wciąż w pewnym stopniu pozostaje dla nas tajemnicą możliwą do odkrywania w kolejnych tomach. Czytelnik czuje, że autor nie odkrył wszystkich kart i w rękawie skrywa kilka solidnych asów, ale to tylko podnosi stawkę i sprawia, że od lektury nie można się oderwać.

Sensacja, kryminał, powieść szpiegowska, dreszczowiec, nawet swojego rodzaju dramat - Mark Greaney żongluje gatunkami, wprowadza liczne motywy, stawia wiele pytań i nie zawsze klaruje odpowiedzi. A jednak lektura wydaje się w pełni przemyślana, nie ma chaosu, nie ma niedopracowanych momentów: wszystko jest na swoim miejscu od kreacji pierwszo- i drugoplanowych, charyzmatycznych bohaterów, przez dynamiczne, miejscami zabawne dialogi stawiające na sarkazm i ironię po emocje, które nieustannie towarzyszyły mi przy czytaniu. To jedna z tych powieści, która znajdzie wielu zwolenników, ponieważ nie jest typowa w żadnym aspekcie a jej wielowymiarowość pozwoli skupić uwagę tych, którzy nawet nie wiedzieli, że podobna treść mogłaby przypaść im do gustu.

"Gray Man" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Postawiłam standardowo najpierw na powieść, później na ekranizację i uważam, że właśnie tak powinniście rozpocząć przygodę z twórczością Marka Greaney'a. Osobiście już nie mogę doczekać się lektury drugiej części z aż dziesięciotomowego cyklu, który - jak podejrzewam - będzie co raz smaczniejszy. Nie zastanawiajcie się czy to gatunek dla Was, nie analizujcie, nie zakładajcie niczego z góry, po prostu czytajcie! To historia, która zaskakuje na każdym kroku, wciąga bez reszty i w pełni przywiązuje do głównego bohatera. Innymi słowy totalna petarda!

7 komentarzy:

  1. Muszę się rozejrzeć za tą pozycją

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie połączenia gatunkowe, więc jestem na tak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zaintrygowana tą lekturą. Szczególnie ciekawi mnie jej fabuła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam okazję zobaczyć film i bardzo pozytywnie mnie zaskoczył :) Na pewno sprawdzę, jak wypadła książka

    OdpowiedzUsuń
  5. To coś w moim stylu. Na pewno mi się spodoba

    OdpowiedzUsuń
  6. Akurat to mnie nie porwało, a szkoda, bo Poradnia K ma zazwyczaj fenomenalne książki.

    OdpowiedzUsuń
  7. No i masz, widziałam film, ale pozostaje mi tam wiele do życzenia jeśli chodzi o zakończenie niektórych wątków. Może skuszę się na książkę, żeby jednak porównać oryginał z adaptacją!

    OdpowiedzUsuń